poniedziałek, 18 lutego 2013

Slash story - Szósty.


Kolejny rozdział. Raczej nie jest zbyt długi, i wydaje mi się, że to kompletnie coś innego niż się spodziewaliście, ale od razu mówię, że nie jest to czymś co właśnie wymyśliłam, bo planowałam to do dawna. Do końca Slash story pozostało coś około 5 do 10 rozdziałów, zależy jak dużo pomysłów postanowię wcielić w życie.
 Na razie zostawię "Just ride, baby", ale nie dlatego, że brakuje mi pomysłów, czy coś, tylko dlatego, że ta historia to tak jakby dalsza część Slash story, z tym że wszyscy bohaterowie już tam będę się znać. no to chyba tyleee...

i mam prośbę... byłabym wdzięczna, jeśli ktoś mógłby mi polecić jakiegoś fajnego bloga z opowiadaniem, bo nie mam już co czytać ;< jakbyście mogli wysyłać linki w komentarzach, z góry dziękuję ;**

   Ostatnio Alisson zmusiła naszych przyjaciół i najbliższych, do opisania najgorszego dnia w ich życiu. A ja... Muszę przyznać, że w ciągu całej mojej egzystencji, najgorsze były tylko 2 dni. Drugi, gdy Clary  zniknęła, a pierwszy... cóż, zaraz opowiem.
   To było w wakacje w... ee... 81' zdaje się... Nie pamiętam dokładnie, ale wiem, że miałem wtedy 16 lat, tak samo jak Alisson i Steven. We trójkę ( ja z Liv i Adlerem, bo chociaż C. mieszkała w L.A. od dwóch lat, ja jeszcze jej nie znałem.) wybraliśmy się na zamkniętą plażę koło jakiegoś pseudo tropikalnego lasku. Spędziliśmy fajne po południe  pływaliśmy, bawiliśmy się, znalazło się też jakieś tanie wino, you know.
   Pamiętam, że Liv się opalała niedaleko  wejścia do tego lasku, gdy ja z Popcornem poszliśmy jeszcze popływać. W pewnym momencie blondyn wpadł na pomysł, bo zmoczyć Liv (każdy miał przezwisko. Ja byłem Slash, on Popcorn, a na Alisson wołaliśmy zwyczajnie Liv). Wylazł więc z wody i po cichu do niej podszedł, ja siedziałem w wodzie i się przyglądałem. Steven już miał ją ochlapać, gdy coś zauważył. Pochylił się nieznacznie nad brzuchem dziewczyny i wrzasnął odskakując jak najdalej.
  - Kurwa! Liv, pająk po tobie łazi!! - Wrzeszczał. Alisson, która nienawidziła pająków, choć węże uwielbiała, podniosła się gwałtownie i zaczęła skakać.
 - Ała! Ugryzło mnie! - Na jej twarzy zobaczyłem przerażenie  wiec szybko do nich podbiegłem. Steven właśnie odciągnął ją od uciekającego robaka.
 - Jak wyglądał?
 - Obrzydliwie! Wielki, cały czarny... tylko na brzuchu miał taką czerwoną plamę... Jakby em.. klepsydrę... - Mówiła cała roztrzęsiona. Nie jestem i nigdy nie byłem znawcą, ale z tego co pamiętałem, to był opis dobry dla czarnej wdowy. Zapytałem, czy dobrze się czuje. - Tak... tylko tak jakby... zakuło. Pewnie mi się wydawało... - Adler dla złagodzenia sytuacji, który tak swoją drogą odnalazł z szatynką wspólny język, wziął ją na ręce i wrzucił do wody. Dziewczyna zaczęła się śmiać, wyraźnie zapominając o incydencie, ale mi nie dawało to spokoju.

    Przyglądałem się tej dwójce bawiącej się w wodzie i tym razem nie obserwowałem jej pięknego ciała, tylko próbowałem sobie przypomnieć jakie były objawy ukąszenia tego pająka. Kiedyś o tym czytałem w książce mojego ojca, a z tego co zapamiętałem, to nie wyglądało to za ciekawie.
   Po jakiś 20 minutach zabawy, na podbrzuszu mojej przyjaciółki i w pewnym sensie kochanki (bo to co zrobiliśmy po jej zerwaniu z Mattem Seymourem, powtarzały się dość często) zobaczyłem zaczerwieniony ślad, który coraz bardziej przypominał jakiś bąbel. Następne co mnie uderzyło, to pobladła skóra dziewczyny. Wstałem szybko i do nich podszedłem. Alisson narzekała, że strasznie gorąco jej się zrobiło, prosiła byśmy poszli na jakieś lody, czy coś. Oczywiście się zgodziliśmy, bo kto normalny nie poszedł by na lody? Zebraliśmy więc swoje rzeczy i poszliśmy.
   Po drodze, Liv wspierała się na moim ramieniu, wspominała coś, że boli ją brzuch. Szliśmy tak dobre 10 minut, gdy ona nagle się zatrzymała i zwymiotowała. Zachwiała się niebezpiecznie i gdybym jej nie złapał pewnie wpadła by w swoje rzygi. Posadziłem ją na ławce zacząłem wypytywać, co ją boli i czy zjadła dziś coś niedobrego.
 - Nie...- W oczach zbierały jej się łzy. - Rano zjadłam tylko płatki z mlekiem, i wypiłam kawę... Nic takiego... Aaał... - Wychlipała  - Boli... - Zdjąłem jej rękę z brzucha i odskoczyłem przerażony. Wyglądało to mniej więcej tak, jakby ktoś wysmarował ją samoopalaczem pod pępka do linii dołu od bikini. Coś tu śmierdziało i nie chodzi mi o wymiociny panny Bowei.
 - Cholera, Steven! Znajdź telefon i dzwoń po karetkę. Powiedz, że naszą przyjaciółkę prawdopodobnie ugryzła czarna wdowa.
 - Człowieku, wiesz jakie są korki o tej porze?! Prędzej tam dojdziemy niż oni dojadą! - Miał racje. Kazałem mu wziąć nasze rzeczy i podniosłem ledwo utrzymującą przytomność dziewczynę.
   Ruszyliśmy biegiem, a przynajmniej próbowaliśmy, bo nie łatwo jest szybko biec z kimś na rękach. Na szczęście szpital był niedaleko, więc zajęło nam to niecałe 15 minut, ale z Liv było coraz gorzej. Oblał ją zimny pot. Gdy weszliśmy do budynku dostała drgawek. Jeszcze nigdy w życiu się tak nie bałem. To na prawdę było przerażające.
   Lekarze zabrali nieprzytomną Ali. Podali jej leki i spróbowali się pozbyć trucizny z organizmu. Ja w tym czasie zadzwoniłem na domowy numer szatynki. Nikt nie odebrał, dlatego zadzwoniłem do mamy, która obiecała dzwonić do Davida Bowei'ego tak długo, dopóki nie odbierze.
   Pamiętam jak przerażony był Adler. Siedział na tym krześle na korytarzu cały blady, ja chyba byłem w szoku. Lekarz wyszedł po godzinie i zaczął wypytywać o rodzinę Alisson. Wyjaśniłem mu, że jej rodzice wyjechali na tydzień i zajmuje się nią starszy brat, którego ciągle nie ma w domu i że moje mama w tej chwili prawdopodobnie wydzwania do jej ojca. Skłamałem też, że jestem jej chłopakiem inaczej nic by mi nie powiedział.
 - Do organizmu pana... dziewczyny dostało się niestety bardzo dużo trucizny. Jak pan wie, dostała drgawek, wystąpiło też zwolnienie akcji serca, dlatego bardzo ważna jest pana chwalebna szybka reakcja i rozpoznanie czarnej wdowy. Zrobiliśmy co w naszej mocy, ale ciągle jest zagrożenie. W najlepszym wypadku poczekamy aż jej organizm  zwalczy truciznę pająka i wypuścimy do domu.
 - A w najgorszym? - Spytałem niepewnie, a mężczyzna westchnął.
 - W najgorszym... Jeśli jakimś sposobem trucizna rozeszła się już w krwiobiegu  to możliwy jest paraliż. Wszystko zależy od tego w jakim stopniu organizm został zatruty. Może to być tymczasowy paraliż kończyn, ale nie można wykluczać paraliżu całego ciała. Rzadko się to zdarza, ale jeśli już, to takie osoby nigdy nie odzyskują pełnej władzy. - Słuchałem tego i nie mogłem uwierzyć własnym uszom. - Najważniejsze jest teraz zachowanie zimnej krwi i... czekanie. Czas pokarze, a teraz skoro jesteś najbliższą osobą dla tej dziewczyny, musisz wypełnić papiery, musimy poznać jej tożsamość.
 - To Alisson Liv Bowei.- Facet wydawał się być w szoku.
 - Córka tego...
 - Tak córka Davida Boweigo do cholery! - Wrzasnąłem. Jakaś pielęgniarka dała mi i Stevenowi coś na uspokojenie, co zadziwiająco szybko zadziałało. Wypełniłem te papiery i pozwolono nam do niej wejść.
   To wyglądało okropnie. Była podpięta do tysięcy piszczących maszyn i kroplówek. Ten facet nie żartował mówiąc o zagrożeniu.
   Nie wiem ile tam siedziałem, zanim zjawił się jej brat. Następnego dnia byli już państwo Bowei. Ze Stevenem przychodziliśmy do niej codziennie, a ona przez cały tydzień nie otwierała oczu. Wychodziłem z siebie ze zmartwienia, nie mogłem spać w nocy, chodziłem poddenerwowany. A najgorsze, że po tym okropnym tygodniu, przyszedłem by ją odwiedzić, a ten sam facet co ostatnio, powiedział, że się obudziła bez władzy w nogach i rękach. Odesłali ją na dalsze leczenie i rehabilitację do Seattle godzinę przed moim przyjściem. Byłem wściekły, aż we mnie kipiało. Darłem się na tego lekarza, a potem na brata Alisson, który tak swoją drogą był w rozsypce i zaczął przez ten incydent ćpać na uspokojenie. Chciałem do niej pojechać, ale moja mama powiedziała, że nie puści mnie do Seattle samego, a Alisson zadzwoni. Nie zrobiła tego. Dlaczego?! Może kurwa dlatego, że nie miała czucia w rękach!!
   To był zdecydowanie najgorszy dzień w moim dotychczasowym życiu. Oczywiście, w końcu poodziłem się z faktem, że Liv z dnia na dzień zniknęła, traktowałem ją jak zmarłą. Poczułem się zdradzony, oszukany. Mimo, że nie było to jej winą, po wakacjach, osoba Alisson była dla mnie tylko miłym wspomnieniem. Zmieniło się to, oczywiście... Ale do tego czasu upłynęło następne trzy lata.

Slash

Komentujcie, opieprzajcie i wogóle i w szczególe. ;)

35 komentarzy:

  1. hej, ja tutaj tlyko po to, by poinformować, ze wieczorem postaram się ogarnąć! :>

    OdpowiedzUsuń
  2. jejciu .. no nie spodziewałam się , jednak bardzo mi się podoba :) Fajnie to wszystko opisujesz i bardzo mi się podoba :)
    Czekam na następny ! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Huhuu... Pająki są zuueee.! A wszyscy się kurwa dziwią, że się ich boję bardziej niż węży (które podobnie jak Liv uwieeelbiam i pragnę mieć i czochrac aż po czasu kres..<3
    Yhy-yhy.. Ja wiedziałam, że jeszcze nie raz będą się seksić..:D Wgl kochany Hudson... Najpierw jej pomógł, potem się martwił tyle czasu.. I nie mogł pojechać do Seattle sam.. A nie mógł wziąć Stevena.?...:D Chociaż wtedy pewnie tym bardziej by go nie puściła..xD
    Clarissa.! Teraz opierdol.! Idź się lepiej schowaj, bo jadę Ci wpierdolic.! Co mi się nie podoba.? ZA KRÓTKIIII.! :c Ale jakościowo jest zajebiscie, więc chyba wybaczam...:)
    Czekam na kolejny, ale to wiesz..;) Pozdrawiam..;*
    Co u Ciebie.? ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czochrać węża.? WTF.?..xD

      Usuń
    2. To samo pomyślałam! Przecież by cię urzarł jakbyś spróbowała pałko XD
      I... boże, chyba wolę żebyś mówiła po imieniu(Iga), dzięki XD

      Usuń
    3. Oj tam, i tak bym go czochrała..xD
      Dobra, to Iga, opierdol.! Ma być dłuższe.! I się ciesz, że zapomniałam, że miałam Ci jechać wierdolic..x)

      Usuń
    4. Uff... Haha. Nie martw się, następne powinno być dłuższe. XD

      Usuń
    5. No ja myślę, bo następnym razem nie zapomnę..;D

      Usuń
    6. A jak nie masz co czytać, to rzucam autoreklamą..xD Moje dwa inne blogi, na każdym dopiero prolog..:P
      bedziemy-na-tyle-silni.blogspot.com
      brak-marzen.blogspot.com

      Usuń
    7. TO BYŁO WCZORAJ, DZIŚ MAM PRZYJACIÓŁKĘ NA CHACIE. ale dziękuje, potem przeczytam ;*

      Usuń
    8. ALE WCZORAJ ZAPOMNIAŁAM.! ;D
      Muszę korzystać z okazji, ze nie robię spamu reklamując się..xD

      Usuń
    9. Huee.. No jestem głupia, wiem..:D Mi wychodzi coś pięknego.?! :o No dzięki, woooow...;)
      Jak już będę sławna, to możesz napisać bloga o mnie..xD Jak chcesz to Ci podeślę autografa i sprzedasz na ibeju albo allegro..x) Hahha..

      Usuń
    10. Umowa stoi! Tylko nie zapomnij o mnie, jak już będziesz podbijać świat! XD

      Usuń
    11. Nie zapomnę, nie bój nic... Polece Twojego bloga (o mnie..xD) i zmusze Cię do napisania jakiejkolwiek książki, która pewnie będzie tak zajebista, że Ty też będziesz sławna..;D

      Usuń
    12. HAHAHHAHA mnie do napisania książki?! No błagam! Z tym to się zgłoś do Rose!

      Usuń
    13. No do niej też, ale do Ciebie też.! A jak nie będą chcieli jej wydać, to już ja sobie z nimi porozmawiam.. ]:) *Ale i tak będą chcieli*

      Usuń
    14. Będziesz miała książki jak Koontz.. On tak pisał kilka wątków, które pod koniec się schodziły w całość.. Z tego co pamiętam to on..;P

      Usuń
  4. czemu intrygujce? fakt, mona to rozumiec na kilka sposobow. juz czytam twoj rozdzial :>

    OdpowiedzUsuń
  5. cholera, co wy chcecie od tych pajkow?! cudne sa! ja osttatnio trzymalam na brzuchu ptasznika! ale slash...kurde, mogl ja od razu zawiezc do szpitala a nie sie ierdolic, przeciez skoro tak podejrzewal to cholera no.. a jakby tak rozeszli sie do domow i ona sama by nie zadzwonila?! idiota... kurde, pieprzyl sie, palil, cpal a sie pytal matki czy moze jechac do liv, nie no. tutaj mnie to rozwalilo. jak ktos mi jest bliski i sie martwie to ide albo jade i oierdole to wszystko. niemniej jednak rozdzial bardzo dobry, choc brakowalo mi troche wiecej emocji hudsona, tzn no opisania ;) ale podoba mi sie tak czy siak!

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej zapraszam na nowy na sweet childzie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nowy :D http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/2013/02/rozdzia-91.html

    *_* Slash story! Muszę przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie masz co czytać to podsyłam swój adres bloga www.the-flames-burned-out.blogspot.com jak chcesz to wpadnij ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak, to znowu ja. Kolejny rozdział napisany http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/2013/02/rozdzia-92.html

    OdpowiedzUsuń
  10. No to informuję, że u mnie nowy ;) przepraszam, że nie skomentowalam Twojego rozdziału ale nie miałam czasu...nadrobie

    OdpowiedzUsuń
  11. Nowy u mnie ;] ill-still-be-thinkin-of-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. spokojnie, ja jeszcze skomentuję wszystko, obiecuje.
    a tymczasem zapraszam na nowy rozdział :D
    http://nothing-to-kill-or-die-for.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej :)

    No dobra, skoro te wszystkie opowiadania mają być ze sobą połączone, to rozumiem, że po tym, jak Ali wyjechała do Seattle, to tam pozna Lizzy i Duffa? Albo którgoś z nich :D

    Hmm, no dobra, mało miał tych najgorszych dni nasz Hudson. Ale zawsze mogło być gorzej. Ogólnie po tym, to mogę sobie tak wnioskować, że prowadził dość spokojne życie i jakoś ogrniała go taka beztroska. Ale nie dziwię się mu, że to mógł być najgorszy dzien w jego jestestwie, bo jednak była groźba iż może stracić przyjaciółkę, kochankę? No własnie, z kim by się piperzył, haha.. dobra, wiem, jestem okropna.
    Ale dobrze, że ogólnie wszystko dobrze się skonczyło. Bo wiadomo, z takimi pająkami, to nie ma żartów. Mnie tam zawsze ptaszniki jarały bardziej niz czarne wdowy, wiec na temat tego pajęczaka jakoś tam nie mogę sie zbytnio wypowiedziec.

    Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  14. to co opisałaś było takie realistyczne! chciałabym tak pisać jak ty, serio.
    mam 3463544 pomysłów na minute, ale brakuje mi tego takiego porządnego kopa w tyłek, ale napiszę to co 99,9% osób komentujących
    CZEKAM NA KOLEJNĄ CZĘŚĆ! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, dziękuje! To bardzo miłe. Takie komentarze są bardzo budujące i dają takiego pożądnego kopa. Jeśli postanowisz coś jednak napisać, to mnie zawiadomiła ;)

      Usuń
  15. hej. wybacz Clary, że tak długo musiałaś czekać, ale przez te ferie w ogóle jakoś ogarnąć się nie umiałam, do 15:00 leżałam w łóżku, zaczęłam bazgrać nowe opowiadanie, wieczorem się gdzieś wychodzi i nawet nie miałam nawet czasu na to, żeby usiąść spokojnie i przeczytać. nie wiem, jak będę wstawać od poniedziałku do szkoły.. o.o

    ok, wracając do rozdziału... raczej się zbytnio nie rozpiszę, bo na temat pająków nie wiem praktycznie nic. nie interesuję się nimi, trzymam się z dala. :D jedynie raz się bardzo nimi interesowałam, kiedy wzięłam do ręki moją gitarę i siedział na nim pająk, więc go zabiłam, a on tak dziwnie podkulił nogi i wtedy właśnie ciekawiło mnie to, dlaczego tak robią, gdy zdechną. XD ale to nie ma znaczenia.

    tak się zastanawiam, czy między Slashem a Liv to był tylko seks, czy może coś więcej by z tego było... hmm. w końcu lekarzowi przedstawił się jako jej chłopak, ale zrobił to tylko specjalnie, żeby dowiedzieć się co jej dolega. ale może naprawdę czuł do niej coś więcej?

    czekam na kolejny i pozdrawiam. :) :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Znowu nowy o.o http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Nowy: nightrain-to-sunset-strip.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Ech, mam u ciebie do nadrobienia 3 notki, nie? Nadrobię, martwić się nie musisz : >

    ps. Zapraszam na rozdział 20 na http://during-the-november-rain.blogspot.com/ ^^

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny blog. Boże, jak ja kocham Slasha *.*
    Wydaje mi się, że to był seks z prawdziwej milości. Ale nie wiem. Pożyjemy, zobaczymy ;33
    Zapraszam do mnie, naprawdę bardzo mi zależy: http://sophiestradlin.blogspot.com c:

    OdpowiedzUsuń