środa, 7 listopada 2012

Rozdział 4 - How I met your father

     Clary jako niezwykle zabiegana osoba, wyszła z domu wcześnie rano i wróciła praktycznie w nocy. Na jej własne nieszczęście, w ciągu tego dnia przyjechał jej syn, Alex. Dlatego gdy weszła do domu, nie małym zaskoczeniem był dla niej widok chłopaka ze swoją siostrą śpiących na kanapie. Telewizor był wyłączony, za to radio nadawało jakąś rockową stację. Na stoliku do kawy stały dwa duże pudełka ze zdjęciami. A to skubani... Były to zdjęcia Clary które, robiła w Los Angeles.

WCZEŚNIEJ, TEGO DNIA;

    Lucy właśnie wróciła ze szkoły i z przykrością stwierdziła, że nie było nic do jedzenia, a brzucha aż ją bolał z głodu. Na szczęście matka zostawiła jej kasę, żeby sobie coś zamówiła. I tak zrobiła. Zamówiła pizze i po jakiś 5 minutach, ktoś zadzwonił do drzwi. Dostawca to nie był na 100% bo do najbliższej pizzeri jedzie się około 15 minut, więc nie. Poszła więc otworzyć drzwi i ani się obejrzała, już była w czyiś objęciach.
  - Moja mała siostrzyczka! Tak dawno cię nie widziałem!! - Odsunął ją od siebie na długość ramion. - Kurde, wyładniałaś młoda, na ulicy bym cię nie poznał.
  - Zamknij się Alex i wchodź! - Naprawdę ucieszył ją widok starszego brata, bardzo za nim tęskniła, mimo że zazwyczaj się kłócili, a czasem dochodziło też do bójek.
  - Opowiadaj siostra, co u ciebie słychać? - Posłał jej jeden z tych cudownych uśmiechów wpakowując się z torbami do środka.
  - Całkiem w porządku... Wyciągam od mamy partiami kto jest moim ojcem. Postanowiła opowiedzieć mi wszystko od początku do końca.
  - Haha, nie wiesz? Ja do tego doszedłem sam. Kiedyś mi coś tam opowiadała, a potem tylko skojarzyłem fakty.
  - To gadaj mądralo, czyim synem jesteś? - Owszem, widziała podobieństwo między swoim bratem, a pewnym muzykiem, ale bez przesady!
  - Wiesz, że mama chodziła z Rosem., nie? - Dziewczyna pokiwała niepewnie głową. - Był okropny, potrafił wpaść w szał, chociaż nic się nie stało, potrafił ją uderzyć i się dziwić, że oddała, wiesz o co chodzi, nie? - Znów skinęła głową siadając na kanapie. - Clary kazała mu spierdalać w 91 zdaje się. No w każdym razie jakieś 8 miesięcy, zanim się urodziłem. To teraz myśl. Była z nim, odeszła i nagle była w ciąży! - Nie musiał powtarzać jej dwa razy, od razu skumała.
  - O cholera, mój brat jest synem Axl'a Rose!!! - Wydarła się.
  - Brawo! Mama ma gdzieś w swoim pokoju zdjęcia, chodź, może znajdziemy! - Nie czekając na odpowiedz pobiegł do pokoju swojej rodzicielki. Przejrzał wszystkie szafki. - Mam! - Po chwili znów siedzieli w salonie. Dzwonek do drzwi.
  - Otworze. - Powiedziała podnosząc się. Po chwili była z powrotem trzymając w rękach pudełko pizzy.
  - O super, umieram z głodu!
  - Ja też... Pokaż co tam masz.  - Powiedziała wyciągając kawałek pizzy i odgryzając kawałek. Chłopak wyjął z pudełak jakieś zdjęcie i pokazał Lucy.
  - Z tyłu są podpisy. To mama.


 - Łaaał... Nie wiedziałam, że mama była tak piękną kobietą.
 - No nie? Nie dziwie się, że Rose na nią poleciał. Kurde, gdyby nie była moją matką i nadal tak wyglądała... - Zaśmiał się. - No wiesz... Zarywałbym... - Lucy nie potrafiła zdusić śmiechu.
  - Zdajesz sobie sprawę, jak to brzmi?
  - Oh zamknij się mały zboczeńcu... - Śmiali się przeglądając dalej zdjęcia ich matki, aż nastolatka natrafiła na jedno z ciekawym opisem z tyłu.
  - Pokarz. - Chłopak wyrwał jej fotografię z ręki. - Ładne... Takie artystyczne. - Odwrócił je i zaczął czytać. - "Pierwszy raz aż tak mocno mnie uderzył. Gdyby nie Saul, pewnie leżałabym w szpitalu... Zaczynam się go bać." - Spojrzeli na siebie szeroko otwartymi oczami. Faktycznie, spod włosów dziewczyny było widać trochę krwistej czerwieni i jakieś fioletowe punkciki.






Siedzieli przez chwile w milczeniu nic nie mówiąc.
  - Kurcze... Jak mama mogła pozwalać się tak znieważać?! - Lucy był teraz wściekła. Miała dosłownie ochotę pojechać do L.A. i pobić tego skurwysyna.
  - Też chciałbym go teraz zabić. - Powiedział jakby czytając jej w myślach, jednak głos miał spokojny nie wzruszony. Podał jej kolejna zdjęcie, a ona zaczęła czytać napis z tyłu.
  - "Byłam u fryzjera, zmienił mi kolor włosów na blond. Alx przyjechał po mnie i w ramach przeprosin zabrał mnie za miasto. Szkoda, że to ostatnie miłe wspomnienie z nim związane."





  - Ładnie jej było w blond. Ale na jej miejscu wywaliłabym go z domu, a nie jeszcze z nim jeździła. - Skomentowała i odłożyła fotografię na stolik do innych obejrzanych nie pozwalając na wypowiedz bratu. Wzięła do ręki kopertę, a z niej wyjęła parę kartek spiętych spinaczem.
  - Chciałam uwiecznić się jako blondynkę. Cały dzień z Vanessą dobrze mi zrobił i mam do tego wspaniałe zdjęcia. Czuje się spełniona!" - Przeczytała na głos i przejrzała zdjęcia.





  - Mam powtórzyć, że była piękna?
  -  Dotarło, ok?
  -Ok! - Wyszczerzył się. - A to co? "Był zawsze gdy go potrzebowałam, a teraz jest już mój! Nikomu go nie oddam! Ps: Nienawidzę swojego ciała po ciąży! Ale Alex jest cudownym dzieckiem... Nie oddałabym go za żadne skarby..." - Przeczytał. - Naćpała się, czy co?

  - Komuś się przytyłooo... - Lucy walnęła go w ramię.
  - Przynajmniej wiesz, że byłeś chciany! Ej, co to?




  - Hahaha, co on robi? - Lucy uśmiechała się szeroko do fotografii. - "Róża mu do wody wpadła. Mówiłam, że jej nie znajdzie, ale on oczywiście mnie nie słuchał!"
     Rodzeństwo roześmiało się widząc jak pięknie ich matka uwieczniła tą chwilę. Dobry humor nie opuszczał ich przez resztę wieczoru.
  - Czyli podsumowując. Urodziłeś się 1991. Matka była z twoim "kochanym tatusiem" od 1987. Czyli wytrzymała z tym psycholem dobre 4 lata! Potem pocieszenie znalazła u Slasha. Ciekawe, ciekawe, nie powiem, że nie... - Lucy postukała się w brodę.
  - Masz potencjalnego podejrzanego, tak na marginesie, to jesteś do niego całkiem podobna! Oczywiście, więcej z ciebie z Clary, ale masz już jakieś podejrzenia, czyli jesteśmy o krok dalej! Ciekaw jestem jak to było, że wyszło tak a nie inaczej. Mama kiedyś mi wspominała, że ostatnie chwile z moim ojcem... A może raczej dawcą spermy, były okropne i nie chce więcej wspominać tego horroru....


Dobra, wiem, że to najgorszy rozdział ze wszystkich, ale chciałam po prostu coś wstawić, bo przez najbliższy czas nie będę miała okazji nic dodać. Do tego mam pomysł na nowe opowiadanie, które będzie miało związek z tym, i raczej lepiej wychodzi, no ale ok.

I ZNÓW PRZYPOMINAM, ŻE JEŚLI MAM KOGOŚ INFORMOWAĆ, TO WPISZCIE SIĘ W ZAKŁADCE "INFORMOWANI" BO NIE WIEM KOGO POWIADAMIAĆ, WIĘC PISZE DO TYCH, KTÓRZY KOMENTOWALI POPRZEDNIE ROZDZIAŁY.