niedziela, 20 stycznia 2013

Slash Story - Cztery

No to ten... Następny rozdział jaki opublikuje, będzie z opowiadanie "Just ride baby" Który zaniedbałam... I mam takie małe ostrzeżenie... To opowiadanie będzie trwało, do póki Alisson nie poznała Elizabeth, (głównej bohaterki " Just ride, baby"). Oczywiście, to nie będzie nawet skrawek historii Alisson, bo jak chyba się orientujecie, każde z opowiadań jest ze sobą połączone  więc oczywiście, i Pannę Bowei i Clarisse Williams, będzie brać czynny udział w " Just ride baby". Mam nadzieje, że nikogo tym nie rozczarowałam, bo według ankiety, to opowiadaniem podoba wam się najbardziej, a nie chce sprawić nikomu zawodu... ; (

A teraz do rozdziału... Wstęp znajdziecie tutaj... Nie powiadamiałam o tym, bo po co? ?Ta część jest dziwna... Mnie osobiście, podoba się akcja, choć wiem, że mogłam lepiej to opisać... i żeby nie było... to co ty zaszło między Slashem a Alisson, jeszcze nic nie znaczy!
No i zapraszam do czytania ;)

+Jeśli ktoś chce byś powiadamiany, to zapraszam do zakładki "lista gończa"


   Saul chodził że mną do szkoły dopiero od dwóch tygodni, a już stał się bardzo bliską mi osobą. Co do Matta... nie rozmawiałam z nim o tym co zobaczyłam. Postanowiłam, że dam mu szansę by się nawrócić. Taki dzień dobroci dla zwierząt. Oczywiście nic mu o tym nie mówiłam, ale każdy jego dotyk obrzydzał podwójnie.
   W końcu nadszedł dzień wielkiej imprezy Seymoura, alkohol, fajki, dragi no i oczywiście skąpo ubrane koleżanki. W pewnym momencie straciłam GO z oczu, więc przeszukałam cały dom. Znalazłam go z jakąś brunetką w wiadomej sytuacji. Był zbyt zajęty swoją dziwką, bo zauważyć, że ktoś wszedł. Pospiesznie opuściłam pomieszczenie że łzami wściekłości i dołączyłam do grupy palaczy przed domem. Wychodząc słyszałam tylko jak ktoś krzyczy "Matt, masz przejebane." Oj miał i to ostro.
   Paliłam, do puki nie zaczęło kręcić mi się w głowie. Znacie o uczucie? Gdy wiecie, że macie już dość, robi się nie dobrze, a świat wiruje, bo spaliliście o jedną za dużo? To dłużcie do tego alkohol jaki zdążyłam wypić. Co prawda nigdy nie kochałam tego chłopaka, początkowo było to zauroczenie, a potem to uczucie zaczęło się wypalać, ale czułam się przy nim dobrze, byłam szczęśliwa na swój sposób.
   Weszłam z powrotem do mieszkania trzaskając drzwiami. Podeszłam do pierwszej lepszej osoby.
  - Gdzie Seymour? - Zaskoczony chłopak podniósł brwi, nic dziwnego, nigdy nie mówiłam o nim po nazwisku. Pokierował mnie do salonu, na co skinęłam głową. Byłam wściekła, no ale to chyba zrozumiałe, prawda? Weszłam do pokoju i skierowałam się w stronę chłopaka gadającego ze swoimi kumplami. Zauważyli mnie, a ja czułam się Panią sytuacji.
  - Co jest skarbie, wyglądasz jak królowa śniegu. - Matt próbował objąć mnie ramieniem, ale zrzuciłam jego rękę.
  - Daruj sobie. Fajnie było co? Dobra była? Mam nadzieje, że świetnie się ruchało. - Nawet nie zauważyłam gdy wyłączyli muzykę. - Ile ich miałeś co? No nie rób takiej miny zbitego psa. Może wyliczyć, a ty powiesz czy kogoś pominęłam? - Przeniosłam ciężar ciała na drugą nogę i zaczęłam pokazywać na palcach. - Zacznijmy ode mnie, dobrze? A więc, byłam ja, ta szmata, z którą pierdoliłeś się niecałe 10 minut temu, ta ruda z parku i blondyneczka spod kina. Wszystkie Ci dały? - Chłopak patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami, szczęka mu opadła. - No co, może się mylę? Widziałam Cie. Myślałam, że może się opamiętasz, ale nieeee, po co skoro można lecieć na parę frontów, co nie?
  - Alisson, kochanie to nie...
  - Nie tak jak myślę? Oh, ależ to jest dokładnie tak jak myślę. Zabawiaj się dalej dziwkarzu, ale o mnie możesz zapomnieć. - Odwróciłam się na pięcie i chciałam wyjść, ale coś mnie zatrzymało. Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam po raz ostatni w oczy. Unikał mojego wzroku, na co prychnęłam wzgardliwie. - I jeszcze jedno. NIE MÓW - DO MNIE - "KOCHANIE". - Wycedziłam przez zaciśnięte zęby i strzeliłam mu siarczystego policzka. Następnie dumna z siebie opuściłam jego dom.
   Nie obyło się bez łez wściekłości i smutku, ale w samą parę, jak na bohatera przystało, wybiegł za mną Saul. Dogonił mnie, a ja bez słowa wtuliłam się w niego i zaczęłam cicho łkać.
  - Witam w świecie singli. - Zaśmiałam się cicho i uderzyłam go lekko w ramię. - Odprowadzę Cię. - Przytaknęłam wtulając się w niego jeszcze bardziej.
  - Wiesz, po mimo, że nic do niego nie czułam, to i tak boli. - Spojrzałam na niego. - Obiecaj, że nigdy świadomie nie skrzywdzisz żadnej dziewczyny.
  - Za późno młoda. Mogę Ci obiecać, że nie skrzywdzę żadnej na której będzie mi zależeć. - Przytaknęłam śmiejąc się z jego odpowiedzi.
   Slash odprowadził mnie pod sam dom, ale to co się tam działo, jest raczej nie do opisania, więc obawiam się, że ja tego nie napiszę.


Alisson.

   EJ, EJ, EJ, EJ! No Liv skarbie, nie możesz sobie tego odpuścić, to jest zbyt ważne! Co z tego, że nie pamiętasz połowy z tego co się zdarzyło?! MAM POMYSŁ!! Może Cię wyręczyć? BA! Nawet tak zrobię  Drodzy czytelnicy, ostrzegam, że nie umiem pisać tak jak moja mała wiedźma, ale się postaram!
   Możecie uznać mnie za dupka i wgl. ale gdy staliśmy w tej furtce do jej domu i patrzyłem w jej ciemne oczy, a kształtne usta, to nie mogłem się powstrzymać  Oczywiście, obydwoje trochę popiliśmy na tej imprezie, ale czy to ważne?
   Pochyliłem się niepewnie i musnąłem jej wargi. Nie napotkałem żadnego sprzeciwu, więc przyciągnąłem ją do siebie i mocniej wpiłem w jej usta. Widziałem szok na jej twarzy, ale nie bardzo wiedziałem czym był on spowodowany, czy tym, że ja pocałowałem, czy tym, że dostała dreszczy. Wiem tylko, że jęknęła gardłowo i zamknęła oczy, rozchyliła swoje malinowe usteczka i pozwoliła, by mój język penetrował jej podniebienie. Wiedziałem, że jest jej przyjemnie. Dlaczego  Kiedyś widziałem, jak robiła to z Mattem, było to takie machinalnie, żadnego uczucia z jej strony, a wręczy wyraz obrzydzenia na twarzy, a ze mną? Było tak jak za pierwszym razem w moim pokoju w domu mojej babci.
   Przyciągnęła mnie do siebie mocniej, wplotła swoje smukłe palce w moje loki. Obydwoje oddawaliśmy się pocałunkom  że nawet nie zauważyłem, że się przewróciliśmy. Leżałem na niej, a ona pozwoliła, by moje ręce znalazły się pod jej koszulką, i jeszcze mruczała!
   Zanim dotarło do mnie co właściwie robię  minęło sporo czasu, ale jak na przyjaciela i szanującego tę dziewczynę chłopaka, oderwałem się od niej i zaraz podniosłem, ją z ziemi. Odsunąłem ją na bezpieczną odległość.
  - Ja... Liv skarbie, przepraszam... To nie powinno się wydarzyć, przepraszam... L-lepiej już pójdę. - Bałem się spojrzeć w jej oczy, więc zasłoniłem się włosami i ruszyłem w stronę ulicy. Nie zaszedłem daleko, bo chwyciła mnie za ramię i odwróciła w swoją stronę.
  - Saul... Nie zostawiaj mnie... Moich rodziców nie ma, a ja... Ja nie chcę być teraz sama.
  - Wiesz o której wrócą. - Chytry uśmieszek na jej ustach nie wróżył nic dobrego.
  - Za tydzień. - Zaśmiałem się cicho i dałem jej wciągnąć moją zacną osobę do środka.
   Tu przerwę moją opowieść, bo chyba wiadomo, co się działo, i tak jak Liv, twierdzę, że niestosowne byłoby kontynuować.
Slash.

   Hudson, nasza telepatia coś szwankuję, bo jak czytałam co napisałeś, to stwierdziłam, że miło by było wiedzieć dokładnie co się działo.
   Gdy Loczek znalazł się w moim domu, to stwierdziłam, że nie będę trzymać faceta o suchym pysku, więc wyciągnęłam Butelkę Danielsa dla niego, i Martini dla mnie. Udało mi się namówić go, by wlazł ze mną na dach i tam piliśmy, patrząc w gwiazdy. Nie pamiętam, czy skończyłam tę butelkę, czy nie, ale następnego dnia rano obudziłam się z mokrymi włosami, naga w łóżku z równie obnażonym przyjacielem obok. Chętnie bym napisała, co się stało, ale niestety, wada słabej głowy. Hudson, czyń honory.
Alisson.

   Wredna. Dobra, skoro tak bardzo chcesz, to Cię słońce skompromituje,a  przynajmniej po części.
   Siedzieliśmy sobie na tym dachu, a właściwie leżeliśmy w ciszy, gdy nagle schlana Bowie spojrzała na mnie tym szalonym wzorkiem.
  - Mam ochotę na sex. - Zakrztusiłem się Danielsem, którego właśnie popijałem.
  - To wspaniale, ale czemu mnie to mówisz?
  - Bo mam ochotę na sex z tobą. - Zrobiłem wątpiącą minę. - No proszę... - Przeturlała się tak, że leżała obok mnie, i paznokciami drażniła mój odkryty tors. - Bez zobowiązań... Mały eksperyment...
   Już miałem zaprzeczyć, i powiedzieć, że kompletnie oszalała, ale prowokatorka, ściągnęła bluzkę i zaczęła mnie całować! Nie pamiętam kiedy znaleźliśmy się w jej pokoju i jak straciliśmy całą naszą garderobę, jedyne co pamiętam, to jej miękkie usta.
   Gdy byliśmy je nago, odsunąłem się od dziewczyny i przyjrzałem się jej idealnemu ciału. Stałem tak dłuższą chwilę, wpatrując się w nią z szczęką na podłodze, ale ona zaczęła się rumienić i zakryła twarz długimi włosami. Widząc to, szybko się pozbierałem i musnąłem delikatnie jej wargi, gładząc ramiona Liv. Pociągnęła mnie za sobą na łóżko, gdzie dalej się całowaliśmy, a ja dłońmi penetrowałem każdy skrawek jej delikatnej skóry, wywołując jej dreszcze. Mógłbym jej tak dotykać w nieskończoność, bawić się jej kształtnymi piersiami i czuć pod sobą tę drobną osóbkę, gdyby nie jej słowa. "Nie torturuj mnie." Byłem z niemałym szoku, że sprawiało jej to taką przyjemność, mimo że puki co trzymałem się z dala od jej kobiecość, ale skoro prosiła...
   Szybko załączyłem prezerwatywę i wszedłem w nią ostrożnie, aczkolwiek stanowczo. Powoli poruszałem biodrami i rozkoszowałem się jej rozkosznymi westchnieniami. Chciałem sprawić jej jak najwięcej przyjemności, bo znając jej stosunek do facetów i zbliżeń z nimi, nie miała zbyt dużo szans, by poczuć prawdziwą rozkosz. Słysząc jej oddech i widząc wyraz jej twarzy, czułem się jak nowicjusz i zastanawiałem się, co teraz? Kierowałem się instynktem, i stopniowo zacząłem przyspieszać, powodując u niej coraz głośniejsze jęki, za to ona napinała mięśnie miednicy. Wbijała mi paznokcie w skórę pleców i ramion, całując namiętnie. Wiła się pode mną, chociaż oboje wiedzieliśmy, że to dopiero początek. Obcałowywałem jej twarz, szyję, dekolt i językiem bawiłem się jej stwardniałymi sutkami, co doprowadzało ją do szaleństwa.
  Doszedłem pierwszy, ale nie przerywałem, a wręcz przyspieszyłem, a już po chwili, jej ciało wygięło się w łuk, a dziewczyna krzyknęła gardłowo. Całowaliśmy się jeszcze długo, i choć nie wyszedłem z niej, nie poruszałem też biodrami, ale gdy w końcu opadłem obok niej ciężko dysząc, Alisson przytuliła się do mnie.
  - Kurwa... - Szepnąłem. - Ja pierdole, jestem idiotą... - Spojrzała na mnie zaskoczona, a cały efekt alkoholowy jakby wyparował. - Właśnie wykorzystałem przyjaciółkę. - Zaczęła się śmiać. Najzwyczajniej w świecie mnie wyśmiała, ale widząc moja minę  szybko się opanowała i położyła na mnie. Każdy centymetr jej ciała, przylegał do mojej skóry.
  - To raczej ja wykorzystałam Ciebie. - Nie przekonało mnie to, więc próbowała inaczej. - I nie żałuję. Saul, Matt nigdy nie sprawił mi takiej przyjemności. To co z nim... to nie była nawet namiastka tego, co było teraz... - Otarła pat z czoła. - Chodź pod prysznic. - Tak jak prosiła, tak zrobiłem. Wstałem i poszedłem za zataczającą się dziewczyną do łazienki. Skubana, nieźle maskuje swój stan "pijana w trzy dupy". Pod prysznicem, nie było nic poza zwykłą rozmową i drobnymi pieszczotami... O ile można nazwać to "niczym".
Slash