sobota, 17 listopada 2012

6 Rozdział - How I met your father.

  Dodaje kolejny rozdział, ponieważ... mam już ponad 1500 wejść na bloga! Nigdy nie spodziewałabym się, że ktoś kiedyś będzie czytać moje wypociny, a tu proszę! Nieskromnie, jestem z siebie dumna... ;D
Zapraszam na czytanie, tego jakże przereklamowanego rozdziału, podczas którego pisania, nawet ja się poryczałam.

 Lucy siedziała w fotelu i przyglądała się swojej matce i Saulowi marszcząc brwi. Nie podobało jej się to, nawet wcale! Co on tu robił? Fakt, gdy spotkali się po raz pierwszy nie poznała go, no bo spójrzmy prawdzie w oczy, kto uwierzyłby, że przed nim stoi sam Slash?! No błagam!! Tym bardziej, ze dziewczyna widziała go dokładnie dopiero na zdjęciach matki, dzień wcześniej. Na koncertach które oglądała zawsze miał na twarzy te swoje kudły, a na dodatek cylinder zakrywał mu oczy, że nie była pewna, czy ten człowiek w ogóle coś widzi!! A teraz, siedział sobie naprzeciw niej na kanapie i trzymał jej matkę za rękę, jakby chciał ją uspokoić! Za dobrze znała tę kobietę, żeby nie wiedzieć, iż kobieta ma coś na sumieniu. Westchnęła głęboko i rozsiadła się wygodnie w fotelu mierząc tę dwójkę wzrokiem.
 - Mamo, nie ważne co chcesz mi powiedzieć, dobrze wiesz, że nigdy nie miałabym ci niczego za złe. - Kobieta wlepiła smutny wzrok w swoje dziecko, ale w dalszym ciągu nic nie mówiła. - Dobra, posłuchaj. Nie jestem małym dzieckiem, potrafię kojarzyć fakty i pojmuje dużo więcej niż ci się wydaje. - Zawahała się. - Dobrze wiem, że ty wiesz, że poprosiłam cię, żebyś opowiadała mi o tym wszystkim co działo się w twoim życiu, nie tylko z czystej ciekawości, ale chcę dowiedzieć się w końcu kim jest mój ojciec i dlaczego nie było go nigdy w moim życiu. I rozumiem też, że pana Hudsona ściągnęłaś tu właśnie z tego powodu. Dlaczego tak myślę? Otóż jest on moim głównym podejrzanym. Bez obrazy, być może tato. - Dobra, może powinna zachować te słowa dla siebie, ale niestety, nie była nigdy nieśmiałą osobą i mówiła prosto z mostu co wie, czuje i myśli. Nie zawsze wychodziło jej to na dobre, ale należała do osób, które najpierw robią, potem myślą, zdarza się.
   Ku jej zaskoczeniu Clary wbiła wzrok w swoje paznokcie a Slash zaśmiał się cicho.
 - Mamy bardzo mądrą córkę. - I to zwaliło ją na kolana! Dlaczego? BO TO BYŁY TYLKO PODEJRZENIA!! Miała wrażenie, ze zaraz zasłabnie, zrobiło się gorąco a jej brakowało powietrza.
 - Dooobra, to może wyjaśnisz mi, dlaczego z Rosa przeskoczyłaś na Hudsona? Bez urazy. - Mężczyzna uniósł lekko kąciki ust, ale nie odezwał się ani słowem.
 - Kochanie, nie myśl o mnie źle, bo sama postąpiłabyś tak samo na moim miejscu.
 -Mamo, przestań się wykręcać, tylko opowiadaj! - Mocno irytowana nastolatka uniosła głos, ale zaraz się uspokoiła i spojrzała wyczekująco na swoją rodzicielkę.
 - Mam ci podać przykład, dobrze! - Mocno roztrzęsiona kobieta uroniła parę łez, no co zareagował Saul.
 - Może cię wyręczę i sam wyjaśnię? - Kiedy kobieta skinęła głową zaczął mówić. - Axl był stosunkowo dobrym człowiekiem, ale nie szanował kobiet, nawet tych, które kochał. Pamiętam jedną sytuację, już pod koniec tego toksycznego związku. Axl obdzwonił wszystkich swoich kumpli. Mam na myśli, mnie, Izziego, Duffa, Steven już z nami nie grał, zamiast niego był Matt. Do nas dołączyli  jeszcze Perry z Tylerem. Miał przyjść Sixx, ale nie mógł, zamiast niego pojawił się Bach. Niby wszystko spoko, zwaliliśmy się do mieszkania Clary, która mieszkała wtedy z Rosem. Piliśmy, paliliśmy fajki i skręty. W sumie to chyba tylko Tayler, Perry i Bach jakoś się trzymali.
   Bawiliśmy się jak małe dzieci, doszło nawet do tego, że splądrowaliśmy szufladę z bielizną twojej mamy. Rzucaliśmy w siebie jej garderobą, większość z nasz była pijana, gdy przyszła Clary.
   Z tego co pamiętam, miała bardzo ciężki dzień, była bliska straty pracy, przez swój związek z Rudzielcem, ale przecież miłość ważniejsza niż robota! No w każdym razie przyszła do domu bardzo zmęczona, poddenerwowana i miała wszystkiego dość, niestety nie dane było jej odpocząć, bo u niej w domu panowało takie zamieszanie, że to głowa mała. Gdybyś widziała jej minę gdy weszła do domu! - Clary wstała z kanapy i oznajmiła, ze idzie pod prysznic, bo nie chce tego słuchać. Lucy była pewna, że widziała łzy w jej oczach, a Slash ze smutkiem podjął opowieść. - Gdy weszła, Axl był w trakcie opowiadania nam o jednej z ich nocy, co wcale mi się nie podobało, tak swoją drogą. Proponował nawet wszystkim, żeby sprowadzili jakieś dziewczyny, żeby zrobić jakiś sex grupowy, ale mniejsza o to.
   Clary weszła do domu i zastała ośmiu pijanych kolesi w całym tym syfie. Była autentycznie przerażona, do dziś pamiętam tą rezygnację i przerażenie w jej oczach. Axl jak na na zawodowego chuja przystało, podszedł do niej i zaczął ją całować po szyli i dekolcie. Stała tyłem do niego i załamywała ręce bliska płaczu.
 - Kochanie, pokaż swoje cycki, wiesz jak bardzo je lubię, chcę się nimi podzielić. - Dziewczyna spojrzała na niego jak na idiotę, ale nie zdążyła nic powiedzieć, bo ten włożył jej ręce pod koszulkę i zaczął macać przy wszystkich.
 - William... - Powiedziała ostrzegawczo, ale ten nic sobie z tego nie zrobił i  podciągał jej koszulkę, tak że wszyscy widzieli jej zgrabny brzuch. Wszyscy się w nią wpatrywali, ale ja się trochę wkurzyłem, postanowiłem uratować nieco sytuację.
 - Rose, ona nie chcę, nie zmuszaj jej. - Jak zawsze, on tylko machnął na mnie ręką, a Clary już ze łzami wściekłości w oczach zaczęła się wyrywać. Gdy w końcu wyswobodziła się z objąć wiewióry zaczęła się drzeć.
 - Ty pierdolony pijaku, co ty sobie kurwa wyobrażasz?! Nie jestem jakąś pierdoloną dziwką!! - Wtedy zauważyła swoją bieliznę porozrzucaną po pokoju i zrobiła się cała czerwona, ze wściekłości i ze wstydu. Walnęła tego kolesia w twarz, krzycząc, że go nienawidzi, a on jej oddał.
 - Ty jebnięta suko, jesteś moją dziewczyną i będziesz robić co ci karzę! - Złapała się za policzek i znów go walnęła, tym razem był to czysty cios pięścią w szczękę.
 - WŁAŚNIE, DZIEWCZYNĄ, A NIE SŁUŻĄCĄ, CZY DZIWKĄ, KTÓRĄ MOŻESZ PONIŻAĆ NA KAŻDYM KROKU! - Przerwała z głośnym jękiem, bo dostała od niego z pięści w brzuch, aż zatoczyła się do tyłu. Nie zdążyła mu oddać, bo znalazł się przy niej i chwycił ją za nadgarstki, mówiąc, że jest nic nie wartą kurwą, za co ona splunęła mu w twarz. Bili się, autentycznie była to damsko-męska bójka, a nikt z zebranych nie był w stanie nic zrobić. Wszystkich zamurowało, bo kto by się spodziewał, ze tak mają codziennie?
   Wracając do tej dwójki. Wściekły do granic możliwości Rose przyparł ją do ściany całym swoim ciałem, jedną ręką trzymał jej dłonie nad głową. Ruszał biodrami, i macał, jak zwyczajny nic nie warty gwałciciel, a ona wyglądała tak żałośnie, nie wiedziała co zrobić, mimo że nie zdarzyło się to pierwszy raz.
   Wstałem z miejsca nadal oniemiały ze zdziwienia, byłem w szoku i nadal żałuję, że wtedy tyle wypiłem. Oczywiście ona nie chciała, żeby ktoś się wtrącał, to była jej sprawa i to ona musiała to załatwić, a przynajmniej tak sobie powtarzała. Nie chciała pomocy z zewnątrz, uważała się z silną, i musiała sama sobie z tym poradzić.
   Kopnęła go w kroczę, na co on zatoczył się do tyłu i spadł na ziemie. Nie wiedziała co z sobą zrobić, wiec pobiegła z stronę kuchni, ale ten złapał ją za kostkę, przez co wylądowała na ziemi. Próbował przyciągnąć ja do siebie , ale ta kopnęła go drugą nogą w dłoń, na co Rose zawył i ją puścił. Clarissa z obolałą kostką doczągała się do kuchni. Cała zapłakana, widząc nadchodzącego Axl'a podniosła się z ziemi i sycząc przez ból, wyciągnęła szklankę z szafki i rzuciła nią w rudowłosego, niestety miała dość słabego cela, wiec wzięła drugą, ale ta też przeleciała koło jego głowy i rozbiła się o ścianę. Zdesperowana brunetka pobiegła z drugi kont kuchni i chwyciła miotłę.
   Widzieliśmy wszystko, bo kuchnia jaki i przedpokój były nieodgrodzone od drzwi wejściowych co prawda widok na salon był dość ograniczony, ale i tak wiadomo co się tam działo.
   Clary stała oparta plecami o ścianę, cała zapłakana, a jej jedyną bronią był kij od tej przeklętej miotły! Uderzyła nią wokalistę, co tylko bardziej go rozwścieczyło. Wyrwał jej ten drąg i rzucił go za siebie. Szarpnął ją za włosy, tak, że przed nim klęczała płacząc. Steven, Sebastian i McKagan zareagowali pierwsi.
 - Puść ja wariacie! - Rose spojrzał na Duffa nienawistnym wzrokiem, miał w oczach żądze mordu. Na szczęście dla Clary, przed którą ten debil ukląkł i złapał za szuję podduszając, tak że brakowało jej powietrza. Wstałem i pobiegłem w ich stronę, za mną cała reszta. Nie wiedząc co zrobić kopnąłem Rudzielca w brzuch, ale on nadal jej nie puszczał, a ona powoli zaczynała robić się czerwona i z trudem łapała oddech. Bach pociągnął go za włosy, a Tayler pomógł mi wyswobodzić szyję Clary. Do nas przyłączył się Perry, waląc go w szczękę. Dopiero wtedy ją puścił. Była bliska omdlenia, właściwie już nie kontaktowała i z trudem oddychała, więc podniosłem ją i ruszyłem przez salon w stronę łazienki. Słyszałem jak za nami darł się ten pomyleniec. Steven kazał mu, cytuję, "stulić ryj" za co byłem mu kurewsko wdzięczny. Reszta chłopaków wyprowadziła go z mieszkania, a ja i wokalista Areosmith mogliśmy wsadzić ją do wanny. Cała drżała ze strachu, miała bardzo nieregularny oddech i zamknięte oczy. Włączyliśmy ciepłą wodę. Rzuciłem się na jej apteczkę i o dziwo znalazłem tam nawet sole trzeźwiące.  Rzuciłem je Bachowi, który wszedł właśnie do łazienki, a ten zaraz pobiegł do dziewczyny by ją ocucić.
   Wziąłem z apteczki wszystko, bo nie wiedziałem co może się przydać. Wtedy wparował Izzy i zaczął się drzeć, ze trzeba jej to wszystko zdjąć. I właśnie to zrobiliśmy, oczywiście została w bieliźnie, nie myśl sobie.
   Ocknęła się... I... I zaczęła płakać. trzymając się z a brzuch. Nie mogliśmy jej uspokoić, więc wlazłem do tej wanny i ją przytuliłem. Po chwili ona.... Powiedziała, że... że jest w ciąży...
      Slash opowiadał cały poddenerwowany, nawet pociekła mu po policzku łza. A Lucy wpatrywała sie w niego i nie myśląc długo podeszła do niego i najzwyczajniej w świecie go przytuliła. Posadził ja sobie na kolanach i przytulał jakby zaraz miał runąć mu cały świat. Przeżywał to wszystko tak samo mocno jak wtedy, z tym, że teraz trzymał w ramionach swoją córkę, a nie ukochaną. Nastolatka nie umiała powstrzymać łez. Teraz rozumiała dlaczego matka postąpiła tak a nie inaczej. Zrozumiała, że za każdym razem kierował nią strach. Żyjąc samotnie z dwójką dzieci czuła się bezpieczniej, niż z mężczyzną. Wiedziała też, dlaczego potem była z Saulem, bo która kobieta nie zakochałaby się w mężczyźnie w którym miała oparcie? Od zawsze, bo wcześniej był jej przyjacielem.
 - Tak bardzo bałam sie, że stracę to dziecko, że poronię. - Odezwała się Clary. Stała w przejściu między łazienką a salonem, z mokrymi włosami. Płakała z dwóch powodów. 1. Powrócił do niej strach sprzed lat. I 2. Nigdy nie wyobrażała siebie piękniejszego widoku, niż ten teraz. - Salu, jestem winna ci wyjaśnienie, dlaczego zniknęłam. - Westchnęła ciężko, a z jej oczu wylewały się potoki łez. - Bałam się. Tak potwornie się przestraszyłam, gdy dowiedziałam się, ze znów jestem w ciąży. Prawda, wyleczyłeś mnie ze strachu, ale... Po prostu się bałam. Twojej reakcji, że Rose sie dowie... - Głos uwiązł jej w gardle. - Nie myślałam nad tym co robię, po prostu spakowałam się i Alexa, oświadczyłam mojemu wydawcy, że się przeprowadzam i wyjechałam... A... A gdy dotarło do mnie co zrobiłam, było już za późno... Nie byłabym w stanie wtedy wrócić, ani chociażby zadzwonić... Dlatego zajęłam się dziećmi. Nawet nie wiesz jak bolało mnie to wszystko, za każdym razem gdy widziałam Lucy... Wiem, że to niczego nie załatwi... A... Ale przepraszam. Za wszystko. Nie jestem w stanie Ci tego wynagrodzić w żaden sposób... - Lucy wstała z kolan swojego ojca i pozwoliła mu, by ten podszedł do zapłakanej kobiety. Ujął jej twarz w dłonie i sprawił, że na niego popatrzyła.
 - Kochanie, nigdy za nic Cię nie winiłem. Kocham cię Clary, słyszysz? Kocham cię tak samo mocno jak przed wielu laty. - Uśmiech rozpromienił twarz kobiety, na co on wpił się w jej usta. Całował namiętnie, a ona dodawała mu wszystkie pocałunki przekazując, że czuje do niego dokładnie to samo.
   Za to Lucy ocierała łzy, widząc swoją mamę tak szczęśliwą. Czuła się jakby oglądała film, a najlepsze było to, że główną bohaterką, która odnalazła szczęście z ukochanym mężczyzną, była jej matką...

 Było by to bajeczne zakończenie, ale to jeszcze nie koniec. Będzie jeszcze przynajmniej jeden, lub dwa, ewentualnie trzy rozdziały.
 + Jako usprawiedliwienie przed Rose. Wiem, doskonale z czym ci się to kojarzy, bo mi także i zachowanie Axl'a jest w sumie wzorowane na twoim Williamie, ze "Smaku Łez", mam tylko nadzieje, że mnie za to nie zamordujesz ;<