piątek, 15 lutego 2013

Slash story - Piąty cz.III


   Całe życie przeleciało mi przed oczami gdy dotarło do mnie co właściwie znajduje się na tym świstku potocznie zwanym "aktem urodzenia". Siedziałem na łóżku moich rodziców... Nie przepraszam. Na łóżku mojej mamy i tego padalca Bailey'a. Na moich kolanach leżała teczka w której zgromadzone były wszystkie moje papiery. Amy i Stuart mieli taki same, choć co prawda dokumentów było tam mniej. Amy, moja młodsza o 3 lata siostra siedziała na dole i oglądała jakiś muzyczny program w telewizji. Tak jak ja, korzystała z okazji, iż jesteśmy sami.
   Powoli gotowała się we mnie złość, miałem ochotę rozwalić cały ten pokój i wywrzeszczeć mojej rodzicielce co o niej teraz myślę. O tym, że tyle lat pozwalała mi myśleć, że ten kutas jest moim ojcem i muszę go kochać, choć nienawidziłem go całym sercem. Dłonie zaczynały mi drżeć i wiedziałem, że zaraz wpadnę w furię.
   Rzuciłem teczką nie zważając na to, że cała jej zawartość się wysypała i wyszedłem z pokoju zostawiając akt urodzenia na łóżku. Zbiegłem na dół gdzie zastałem moją siostrę śpiewającą "Stairway to heaven". Przestała gdy tylko mnie zobaczyła. Na jej policzki wpłynął słodki rumieniec, ale gdy tylko w moich oczach zobaczyła wściekłość niepewnie do mnie podeszła.
 - Bruce? Coś się stało? - Patrzyłem w jej oczy pełne zmartwienia i tylko rzuciłem, żeby zajrzała do pokoju "rodziców" po czym wyszedłem. Szybkim krokiem skierowałem się nad jezioro trącając wszystkich którzy stanęli mi na drodze. Nie wiem czy moja rudowłosa siostra to zrobiła, ale gdy wychodziłem, widziałem jak biegnie na górę.
   Gdy dotarłem na miejsce irytacja wzięła górę. Krzyknąłem najgłośniej jak mogłem i z całej siły uderzyłem w drzewo. Moje pięści masakrowały korę drzewa a ma dłoniach powoli robiły mi się małe ranki. W oczach zbierały się łzy. Jak mogła... Tyle lat mnie okłamywała, tyle pieprzonych lat pozwalałem by mnie lał, bo to przecież mój ojciec. Gówno prawda. Pierwsze łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Zajebiście, rozklejasz się Will, pomyślałem. Czołem oparłem się o drzewo, które wcześniej służyło jako worek treningowy. Wziąłem głęboki wdech próbując się uspokoić, gdy usłyszałem jak mnie woła.
 - William! Will! - Spojrzałem na moją siostrę która właśnie biegła w moją stronę. Przewróciła się a ja mimo woli się uśmiechnąłem. Zawsze była z niej wielka niezdara, ale to na swój sposób było słodkie. Wstała i podbiegła do mnie ignorując zielone ślady od trawy na kieszeniach swoich starych dżinsów. Nie mówiąc nic przytuliła się do mnie, za co byłem jej ogromnie wdzięczny. Zawsze wiedziała, że gadanie jak to jej nie jest przykro, gówno mi da, dlatego zawsze po prostu mnie przytulała i wspierała samą swoją obecnością. Czułem jak do oczu znów napływają mi łzy i osunąłem się po pniu. Amy przysiadła obok mnie nucąc cicho piosenkę, którą kiedyś na poczekaniu wymyśliłem by przestała płakać. Razem trochę ją dopracowaliśmy, dlatego wtedy był już refren i pierwsza zwrotka i mimo, że pod jej wpływem ludzie zawsze bardziej się rozklejają, to i tak ją nuciliśmy.
 - "Talk to me softly, there's something n your eyes. Don't hang your head in sorrow, and please don't cry... I know how you feel inside I've... I've been there before. Something changin' inside you, and don't you know... Don't you cry tonight, I still love you baby. Don't you cry tonight, there's a heaven above you baby." - W tym momencie dołączyłem do niej. -" And don't you cryyyyy tonight." - Słyszałem jak się cicho śmieje i spojrzałem na nią ocierając oczy. Czułem się jak mięczak, ale ona zawsze mówiła  że to dobrze, iż nie boje się okazać jej swoich uczuć, czy coś tam.
 - I z czego rżysz młoda? - Poczochrałem jej włosy uśmiechając się.
 - Z ciebie. - Pokazała mi język śmiejąc się, ale zaraz spoważniała. - Pozbierałam te papiery u mamy. Tylko akt zostawiłam na wierzchu, dobrze by było gdyby wiedziała... - Nie dałem jej dokończyć bo wstałem gwałtownie odpychając drobne ciało swojej siostry.
 - Mam gdzieś czy będzie wiedzieć...- Mruknąłem wstając gwałtownie.
 - Bruce... - Widząc moje spojrzenie szybko się poprawiła. Nienawidziłem tego imienia. - Will. Nie będę cię pocieszać, bo nie da się ukryć, że w ogóle nie jesteś podobny do mojego ojca, ale wyżywanie się na mnie i na przyrodzie, na prawdę nic ci nie da. Chodź do domu, skorzystajmy, że ich nie ma i obejrzymy jakiś film by odreagować  hmm.? - Uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie, a ja... No cóż, nie umiałem jej odmówić. Chwyciłem ją w ramiona podnosząc do góry.
 - Amy, lepszej siostry nie mogłem sobie wymarzyć.
   Spędziliśmy całkiem miły wieczór, ale potem ONI wrócili. Bailey poszedł się wykąpać, a moja mama poszła na górę. Po chwili wróciła z jakimś świstkiem. Spojrzała na mnie wystraszona i chciała się wytłumaczyć, ale wraz z każdym jej słowem wzrastała we mnie agresja. Nawet obecność Amy nic mi nie dała. Zacząłem krzyczeć, powiedziałem trochę za dużo i zamknąłem się w swoim pokoju. Wiem, że moja matka się rozpłakała, a rudowłosa nastolatka odbyła z nią poważną rozmowę, ale tego dowiedziałem się po wielu latach. Teraz tego żałuje...
Axl.


   Czemu wyjechałem do Los Angeles zostawiając za sobą wszystko co miałem i kochałem? Odpowiedz jest prosta. Marzenia były dla mnie ważniejsze. Może właśnie to, że bez skrupółów zostawiłem swoje całe życie w rodzinnym mieście miało wpływ na to jakim bezdusznym facetem stałem się potem. Nie wiem... i tak na prawdę nigdy nie wiedziałem. W tamtym czasie wogóle mało wiedziałem i niewiele myślałem. Liczyło się by przeżyć ten dzień, a co potem, to nie miało znaczenia, zawsze znalazło się coś do zjedzenia, coś do zrobienia. Ale ile można żyć bez celu?
   Alisson dając mi swój komputer prosiła bym napisał coś dramatycznego. Czytałem co napisała Clary i Axl, wcześniej też wypociny Hudsona. Nie stać mnie na nic dramatycznego, bo całe moje życie to była pieprzona komedia. Nigdy nic nie było na poważnie, chociaż nie. Był jeden moment gdy na prawdę się bałem, ale myślę, że ani ja, ani Alisson nie miałaby ochoty tego opisywać.
   Co jeszcze mogę napisać? W zasadzie nie wiele. Niby mam taki bogaty życiorys, ale ja widzę to inaczej. Chłopak który ukończył szkołę z miernym wynikiem, wyrwał się z rodzinnego Lafayette w stanie Indiana by w L.A spełnić marzenia. Nie wiem czy jest coś z czego mogę być dumny. Oczywiście nie licząc to jaką sławę przyniosła moja twórczość. Cholera, pisanie o sobie raczej kiepsko mi idzie. Wybacz Liv.
Izzy

____________

Bardziej podoba mi się fragment Izzy'ego szczerze mówiąc. Wydaje mi sie, że nie przedstawiłam dobrze furii Rosa... Eh... Miał być co 3/4 dni fragment to jest. Nie wiem czy wstawię do piątego rozdziału jeszcze Alisson i Slasha, raczej nie. Chodziło o taką odskocznie od nich i chyba mi wyszło. Eh... No cóż. trudno...

Piszcie jak było na Slashu! Ja nie mogłam być i normalnie ryczałam przez cały jego występ, ale trudno, eh... ;<

JEŚLI KTOŚ CHCE BYĆ INFORMOWANY TO ZAPRASZAM DO ZAKŁADKI "LISTA GOŃCZA"

16 komentarzy:

  1. Dobrze ,że mnie informujesz - bardzo lubię to co piszesz . To jest inne i w swojej inności jest idealne . Bardzo lubię . Fakt fragment Izziego jest bardzo fajny . Co do zdenerwowania Axl masz trochę racji . Jednak podoba mi się pokazanie relacji Axl i jego siostry .
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No i cudnie. To znaczy nie żebym się cieszyła, że Axl miał tak przejebane, ale wiesz po prostu genialnie to opisałaś. Błagam Cię, daj Slash i Aly. Najbardziej chyba przypadła mi Clary. A tak w ogóle, to w tym opowiadaniu zamierzasz dać coś co będzie się działo w teraźniejszości?, znaczy chodzi mi wiesz, jak oni już wszyscy razem będą. Mam nadzieję, bardzo mi się podoba pomysł połączenia tych opowiadań, jak i przebieg całej akcji. Dawaj kolejne, bo chyba nie wytrzymam.

    Witaj w klubie, bo ja też nie byłam na koncercie. A moja mamusia, żeby mi to przypomnieć [niespecjalnie] darła się na pół domu ''Guns N' Roses''...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nowy rozdział na: road-to-linkoln-park.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś zupełnie nowego na: http://through-the-fire-and-flames.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Izzy o boże Izzy... jak ja go uwielbiam

    a mi się am podoba Axl...
    btw czemu to ma tyle części? co zaczne czytac to mi sie czesc konczy!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nowy! http://dont-cry-in-november-rain.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, odpiszę tu. Nie, nie zapomniałam. Tak miało być. Alice miała nie wspominać o Michelle, bo w sumie zna ją najmniej ze wszystkich. A podróż się skończy niebawem. All we need is just a little patience...
      Keep on rockin'

      Usuń
  7. http://diewithdark.blogspot.com/ u mnie nowy rozdział, zapraszam. :)

    ps jak tylko ogarnę lekcje itd to zabiorę sie za cyztanie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. dobra, musialam odreagowac troche po matmie wiec wzielam sie za czytanie i nie powiem, znowu zdecydowanie za krotko! fakt, furia Axla troche krotko trwala, ze tak to ujme, tzn, chodimi mi o to, ze krotko to opisalas niemniej jednak milo sie to czytalo :) ponadto relacje Amy i Axla sa fajnie pokazane, widac, ze cholera potrafi go uspokoic i przemowic mu do rozumu!

    i w koncu Izzy, moj kochany Izzy... tak jakos hm.. jakby to ujac, dziwnie mi sie czytalo. bylam oewna, ze powie "a chuj, w dupie to mam, nara, nie oisze nic" a tutaj sie tak jako rozpisal, choc o swoim zyciu za bardzo nic nie piwiedzial. niemniej jednak bardzo fajne to bylo.

    a i jescze jedno, skleily ci sie chyba wyrazy bo "w ogole" masz razem naoisane. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. miło mi, że tak uważasz :) tak, chodziło mi oto. może nie do konca, ale popatrzęc tez na nią z perspektywy tego, że sama nie jest ofiarą i że robiął niektóre rzeczy specjalnie.

    tak tlyko mówie, bo rzuciło mi się w oczy :) rozumiem, rozumiem1! Stradlin taki ninja! Xd

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej u mnie nowy na sweet child . zapraszam :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Nowy na: nightrain-to-sunset-strip.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. http://byswag.blogspot.com/
    nowy u mnie
    + śliczne masz tło ! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak szybko dodajesz te rozdziały, że nie nadążam z komentowaniem, bo niestety nie zawsze internet pozwala mi dodać komentarz, szczególnie, gdy jestem u siebie. A do rodziców będę przyjeżdżać teraz nieco rzadziej, więc z góry przepraszam, jeśli będę miała jakieś opóźnienia na Twoim blogu.

    Ja w ogóle zapomniałam, że w środę był koncert Slasha, dopiero jak wróciłam z zakupów, to współlokatorka mnie uświadomiła i zapytała, dlaczego nie jesteśmy w danej chwili w Katowicach, na co ja bąknęłam, że mój zajebisty wydział rozpoczął już semestr letni i kilka miesięcy nawet nie myślałam o tym, żeby jechać na czyjś koncert w tym czasie.

    Co do rozdziału, to fragment Axla wydaje mi się bardzo znajomy, a to za sprawą "Smaku Łez" autorstwa Rose, też opisywała dzień, w którym Axl poznał przypadkiem prawdę, zresztą w "Patrząc jak krwawisz" też była o tym wzmianka. Nie dziwię się, że chłopak zareagował tak agresywnie. Matka nie powinna ukrywać przed nim prawdy, musiała być naprawdę naiwna, wierząc w to, że on nigdy nie dowie się, kto tak naprawdę jest jego ojcem. To nie był przemyślany krok. Dobrze, że Rose ma tak cudowną siostrę.

    Cały Izzy, ambitny i skryty, ciężki charakter. Mam nadzieję, że dowiemy się tu o nim nieco więcej.

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja byłam na Slashu.! :D I było zajebiscie.! I popłakałam się kilka razy.. Na początku, przy Sweet Child O' Mine, jak wyszli na bis i jak się skończyło... Jeden z najlepszych wieczorów w moim życiu tylko ochrona mnie nieźle wkurwiala, ale okaay... I jeszcze Anti Tank Nun, to już wgl Erin wniebowzięta..:D <3
    Axl.. Ty weź kurde nie wiem... Idź pozmieniac swój system wartości. Nie za dobrze opisalas.? Bardzo dobrze opisalas.! No przynajmniej ja czułam te wszystkie emocje...
    A Izzy... Nie wiem, co o nim napisać, bo jestem z nim w ciąży i boję się, że nie zapłaci alimentów, jak powiem coś nie tak... (tak, leczę się)... Ale chyba też wolę jego część.:)
    Czekam na kolejny...;) Pozdrawiam..;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej :)

    No z poślizgiem, ale jestem i komentuje.
    Zacznę może od drugiej częsci rozdziału piątego.
    No to Clary pojawiła się w Los Angeles i można powiedzieć, że postanowiła się odezwać do Micka. W sumie, to dziewczyna nie miała jakoś tam zbytnio wyjścia, bo przecież jakby tego nie zrobiła, to by nie miała za co zyc. No chyba, że własnie trafić do domu dziecka. Zawsze to jest jakieś rozwiazanie, ale rozumiem, że nie chciała tam iść. Hmm, jednak musze powiedziec, że Clary wykazała się odwaga, skoro zadzwoniła tak po prostu do Micka. Wiadomo - to nie było łatwe. Na jej miejscu, to ja bym pewnie stchorzyła, uciekła i w ogole o wszystkim zapomniała, bo bym się bała reakcji Jaggera. Mogę przez to stwierdzić, że Clary jest silną, trwado i pewnie stąpająca po ziemi kobietą.
    Jej ojczym.. Jason? Czy jak on tam miał. Boże, takich ludzi to tylko kastrować. No naprawdę nie wiem, jak można być takim wyrodnym ludziem. Eh.. nawet nie chcę mówić tu, że zachował się, jak zwierzę, bo przecież nie będę obrażała zwierząt. Tak sobie myśle, że jakby on był w porządku, to Clary by pewnie z nim została, ale tak wolała uciec. Co prawda wyszło jej to chyba na lepsze, chociaż... predzej, czy pozniej poszła informacja, że Mick ma córkę, a dla samej Clary to mogło być dośc nieprzyjemne, bo nagle znalazła się na świeczniku. W sumie, to ja nie wiem, czy ona była szczęsliwa z Mickiem. Powiedziała tylko tyle, ze z czasem go pokochała, a on ją, ale nikt tu nie powiedział, ze to była szczesliwa miłosc i wszystko było ok.
    Pomysł, że zatrzymają kasę na czarną godzinę, to dobry pomysł. Tym bardziej, że kasa jak widać się przydała, a Clary nie musiała uśmiechać się do ojca, haha. No dobra, rozumiem, że ojcem Alexa jest tu Axl i dlatego ogólnie Clary zwiewała, bo miała dosć Rudego? Sugeruję się poprzednim opowiadaniem, haha.. a ten dzieciaczek, co był w brzuszku to była Lucy, córka Slasha? Ha.

    No i teraz trzecia część :)
    Hm, kiedy tak sobie to czytałam, to miałam wrażenie, że przeniosłam się w czasie i czytam cos co by można było podpisać pod moj Smak Łez. Mój Axl miał tam dośc podobny charakter i nawet reakcję, kiedy dowiedział się o tym, kto naprawdę jest jego ojcem. No tylko Amy mi tu nie pasuje pod moje, bo u mnie Amy i Axl, to były dwa wrogi, które ciągle na siebie naskawiały, bo w gruncie rzeczy Axl miał dosć swojego młodszego rodzenstwa. Ale dobra, nie będę pisała przecież tu o swoim opowiadniu. Nie dziwię się Axlowi, że tak sie wkurzył na to, że to nie Stephen jest jego ojcem. Własnie, przez tyle lat musiał znosci upokrzenia jakiegos tam człowieka, mówił sobie, ze przeciez to jego ojciec, to musi to zniesc, a tu jednak sie okazuje, że swiat wyglada innaczej, a Sharon (?) sobie wszystko wymyśliła. Eh, nie mam tu napisanych jakimi mowytami kierowała sie matka Axla (u mnie to było jasne :D) ale w sumie, to chyba nic ja nie usprawiedliwia, aby takie cos zrobic. Kłamtwo.. zycie w kłamstwie raczej nie jest miłe.

    OdpowiedzUsuń