czwartek, 7 marca 2013

Slash Story - Dziewiąty.


PRZEPRAAAASZAAAM... Wiem, wiem, jestem beznadziejna... Miałam dwa tygodnie a wstawiam takie gówno... na prawdę, jak to przeczytałam o miałam wrażenie jakbym cofnęła się w rozwoju, no ale trudno, na razie nie jestem w stanie napisać nic nowego... To znaczy jestem, ale natchnienie poniosło za sobą nowy pomysł i tak jakoś wyszło, że napisałam coś co wgl. nie ma nic wspólnego z tym opowiadaniem. Jeśli pociągnę to jakoś i uda mi sie napisać więcej to opublikuje, ale najpierw chce skończyć "Slash story" i wstawić przynajmniej połowę "Just ride baby" także ten... bez rewelacji... i przepraszam, że znów krótkie...

+ Bardzo dziękuje za te 10 tysięcy wejść, jestem w szoku i na prawdę aż chce mi się płakać ze szczęścia. Nigdy nawet nie marzyłam o takiej liczbie. Już samo to, że za każdym razem gdy dodaje coś nowego to mogę liczyć na to, że mnie opieprzycie, pochwalicie, lub po prostu wyrazicie swoją opinię jest dla mnie bardzo ważne, ale już fakt, że parę dni od dnia dodania dzienna ilość wyświetleń bloga utrzymuje się ponad sto, to... brak mi słów, jestem wzruszona... I wiem, że to nie ma sensu, to już nie ta godzina, dawno po dobranocce, powinnam już spać ;<

Ten rozdział dedykuje mojej Madzi .
  Za nic szczególnego, tak po prostu,
 bo chyba jesteś jedyną osobą z mojego otoczenia,
której chciało się czytać WSZYSTKO dwa razy... XD
Kocham Cię i przepraszam, 
że dostajesz tak beznadziejny rozdział
 polegający w sumie na samych dialogach,
 ech...
(PS: Pamiętaj, Karolina to goryl ;* i nie chcę jej obrażać,
 bo ty wiesz, że chodzi o te jej zajebiste leginsy xd)

   Szłam ciemną ulicą i aż drżałam ze strachu. Wokół nie było ani żywej duszy, żadnych meneli, czy ćpunów... Dlaczego? To chyba jasne. Wszyscy zwalili się do HellHousa. “Hell House” był to mały parterowy domek z trzema sypialniami, który należał do grupy harleyowców, rzekomych lokatorów, których nigdy niedane mi było zobaczyć. Teren między kuchnią a salonem to było jedne wielkie pobojowisko, a spod śmieci w tak zwanym “artystycznym nieładzie” nie sposób było dojrzeć podłogi. Czekałam tam na Hudsona półtorej godziny i byłam światkiem przynajmniej 3-ech bójek, 4-ech przypadków niszczenia mienia i 2-uch* podpaleń co sprawiało, że jeszcze trudniej się tam oddychało, już pomijając fakt, że po godzinie w Rainbow robiło mi się nie dobrze, a tam rzygałam za kanapę chyba co 10 minut.
   W końcu gdy udało mi się wydostać, z tego na prawdę piekielnego domu, byłam osłabiona do tego stopnia, że bezwładnie osunęłam się po ścianie budynku na trawie i zwinęłam w kłębek. Nie wiem ile tam marzłam, może godzinę, a może 10 minut. Byłam do tego stopnia odcięta od świata, że zaczęłam się zastanawiać, czy przypadkiem nie zjarałam się od samego dymu, co chyba jest mało możliwe. Otaczały mnie krzyki, śmiechy i głośna muzyka, przez co wydawało się, że to miejsce krzyczy, więc nie usłyszałam kroków koło siebie. A że ktoś mnie obserwuje zorientowałam się dopiero gdy owy “ktoś” delikatnie dotknął mnie w ramię. Wzdrygnęłam się mimowolnie, a on złapał mnie pod ramiona i pociągnął do góry. Wszystko rozmazywało mi się przed oczami i kręciło wokół, dlatego nie mogłam złapać równowagi.
  - Hej, mała... Spokojnie, trzymam Cię...- Czyjeś silne ręce uniosły mnie do góry a w uszach ciągle dźwięczał miękki, przyjemny, męski głos. - Alisson, spokojnie, przecież Cię nie zgwałcę.- Wyrwałam się, a przynajmniej próbowałam, bo mocno przycisnął mnie do siebie i ruszył z miejsca. W tamtym momencie miałam tak ociężały umysł, że pomyślałam “Zna moje imię, nie może być aż tak źle...” I zasnęłam wraz z rytmem jego miarowych kroków i spokojnego bicia serca.


***

   Obudziły mnie dźwięki gitary akustycznej. Melodia układała się w lepszą wersję “I will always love you” Dolly Parton. Moja pierwsza myśl, że tą wersję fajnie by sie śpiewało, chociaż jak pomyślałam o autorce piosenki, od razu zrezygnowałam.
   Uniosła się na łokciach i musiałam przymrużyć oczy, bo poranne światło, któremu udało przebić się przez żaluzje, boleśnie świeciło mi w oczy. Gdy już odzyskałam ostrość widzenia rozejrzałam się ostrożnie po pokoju. No jeśli mam być szczera, to przypominał on raczej jeden z pokoi w tanich hotelach, gdyby nie to, że na fotelu leżały moje zarzygane ubrania, a z otwartej szafy wystawały męskie części garderoby. No i oczywiście gitara elektryczna, która stała przy ścianie, nie pasowała do typowego hotelowego wystroju.
   Wstałam powoli, ale poranne mroczki przed oczami były nie do uniknięcia. Spojrzałam w lustro wiszące na drzwiach i przeraziłam się. Rozmazany makijaż, nieukładające się włosy, za duża koszulka nieudolnie założona na moją bieliznę i skóra dużo bledsza niż zwykle.
  - Znów się zaczyna... - Mruknęłam cicho przypominając sobie jak kiedyś gdy poszłam się kąpać, Hudson zabrał mi spodnie trampki, i zwiał, a ja cała mokra, w samej bieliźnie i przemoczonym t-shirt’cie z logo Aerosmith biegałam za nim po całym L.A.
   Ignorując swój wygląd, z postanowieniem, że będę udawać iż nie mam pojęcia jak wyglądam, wyszłam na korytarz. Kierowałam się za dźwiękami gitary, tym razem układały się “Whole Lotta Love”, które tak swoją drogą-uwielbiałam. Oparłam się o ścianę małego korytarza prowadzącego do salonu i przyglądałam się gitarzyście. Mój wybawicie, miał prawie tak jasną cerę jak ja, czarne włosy (jak ja) i ciemne oczy (jak ja). Był całkiem przystojny, z tymi pełnymi wargami i prostym nosem.
   Gdy doszedł do momentu wejścia w drugą zwrotkę (masło maślane prz.aut.) , uśmiechnęłam się i zaczęłam podśpiewywać.
  - “You've been laernin' baby, I been learnin' All them good times, baby, baby, I've been yearnin', way way down inside honey, you need it, I'm gonna give you my love... I've gonna give you my love.”-  Podeszłam do niego i usiadłam w fotelu na przeciw. Mierzyliśmy się spojrzeniami długo się nie odzywając. Widziałam jak bada mnie wzrokiem, ale zamiast dyskomfortu, poczułam deszcze.- Skąd znałeś moje imię?- Zapytałam w końcu walcząc z drżeniem wargi.
  - Od znajomego.- Odpowiedział spokojnie nie przestając mnie obserwować.
  - Był wczoraj z tobą?
  - Nie.
  - Ty wiesz jak mam na imię, więc powiedz mi jakie jest twoje.- Póbował ukryć uśmiech, ale i tak go zauważyłam.
  - Masz ochotę na kawę?- Przytaknęłam zbita z tropu, a on zerwał się z miejsca i poszedł do kuchni.
  - Ej!!- Pobiegłam za nim.- Odpowiedz mi.
  - Z mlekiem? - Przytaknęłam. - Cukier?
  - Jedna łyżeczka.-Podszedł do mnie i podał mi kubek. Już chciał wrócić na kanapę, ale złapałam go za koszulkę i przyciągnęłam do siebie.- Odpowiedz mi.-Szepnęłam siląc się na uprzejmy ton, chociaż powoli jego zachowanie doprowadzało mnie do szału.
  - A czy to ważne?- Odpowiedział również szeptem dotykając mnie w biodrach.
  - Tak.- Cisza.- To powiedz mi chociaż od kogo znasz moje imię.
  - Od dwóch osób. No właściwie od trzech. W sumie tylko ja i Axl jeszcze Cię nie poznaliśmy. W zasadzie teraz to tylko Rose.- Uniosłam brwi, bo to nazwisko kompletnie nic mi nie mówiło. Westchnęłam cicho
  - Zawsze taki jesteś?- Teraz to on uniósł brwi i uśmiechnął się.
  - Tak.- Przewróciłam oczami śmiejąc się cicho. Puściłam go i napiłam się kawy która, była naprawdę niesamowita.- Jeff. Ale znają mnie jako Izzy Stradlin.- Zakrztusiła się kawą. Znałam to nazwisko bardzo dobrze. Tyler ciągle coś o nim wspominał.
  - Mówisz poważnie?
  - Śmiertelnie. - Uśmiechaliśmy się do siebie i pewnie trwalibyśmy w tej pozycji jeszcze długo, gdyby nie dzwonek do drzwi. Chłopak puścił mnie wzdychając i poszedł otworzyć, a ja wróciłam na kanapę zastanawiając się, dlaczego mnie tak do niego... Ciągnie. Pierwszy raz czułam się przy jakimś mężczyźnie, oczywiście pomijając Hudsona, ale to była tylko przyjaźń. No właśnie “była”, bo czy można powiedzieć, że zna się osobę, której nie widziało się tyle lat? “Znałam go“, czas przeszły. I właśnie tak nad tym rozmyślając doszło do mnie, jak mulat mnie wczoraj wystawił!
  Skrzywiłam się mimowolnie akurat gdy Jeff wrócił do pokoju z...
  - Duffy?- Zapytałam uśmiechając się szeroko. Wstałam i przytuliłam się do tego wielkoluda.
  - Cześć Liv... - Szepnął mi do ucha. - Co ty tu robisz? - Zaniemówiłam. Spojrzałam niepewnie na właściciela domu i wzruszyłam ramionami.
  - Właściwie, to nie mam pojęcia... Go zapytaj. - Wskazałam głową na szatyna.
  - Dobra, a ty się w coś ubierz, bo zaraz zwali się tu cała zgraja.
  - Moje ubrania są obrzygane...- Mruknęłam cicho i machnęłam ręką widząc jego wzrok.- Długa historia. Czekałam w Hell House’ie na Hudsona i chyba naćpałam się oparami.... - Wyjaśniłam po krótce.
  - Na Hudsona? Ten chuj kazał Ci przyjść do tej meliny? Po całej tej pieprzonej rehabilitacji, osłabieniu ect. kazał CI PRZYJŚĆ W TAKIE MIEJSCE?! - Mówił coraz głośniej , a żyłka na czole blondyna zaczęła niebezpiecznie pulsować.
  - Spokojnie, przecież żyję. - Usiadłam, a raczej rozwaliłam się na fotelu, tak, że nogi położyłam na oparciu, dlatego widać je było od razu po wejściu do mieszkania. A po co to to tłumaczę? Tłumacze, ponieważ gdy już udało nam się uspokoić McKagana, ktoś bez pukania wszedł do mieszkania i pierwsze co z siebie wydał to gwizd uznania. A potem usłyszałam tak dobrze znany radosny głos.
  - No no, Stradlin! To już nie wywalasz lasek od razu po stosunku? - Odłożyłam kubek na stolik do kawy i podniosłam się z miejsca. Szeroki uśmiech na ustach chłopaka znikł na moment, by zaraz ukazać się w jeszcze większej wersji.
  - Popcorn!! - Krzyknęłam i rzuciłam się na niego. Oplotłam nogami jego biodra i wtuliłam się w blond czuprynę.
  - Liv? Jak ja się za tobą stęskniłem...- Szepnął mi do ucha. - Zaraz zaraz... Przeleciałeś Alisson ty zimnokrwista bestio?!- Miał oczywiście na myśli Izziego, no co oboje przewróciliśmy oczami, co wywołało śmiech McKagana.
  - Oczywiście, że nie przeleciał głupku... - Zeszłam z niego i uśmiechnęłam się równie szeroko.
  - Już mi uciekasz? - Posmutniał, przez dlatego ponownie do niego przylgnęłam.- Tak sie martwiłem... Nie dawałaś znaku życia przez trzy lata... TRZY LATA!! Czy ty wiesz ile to trzy lata panno Bowei?
  - Lepiej niż ty. Pierwszy rok to była męka, podobnie jak drugi. W tym roku zaczęłam chodzić na jakieś zajęcia i wychodzić, chociaż nie na długo...- Mruknęłam cicho, a on pogłaskał mnie po włosach i dał buziaka w policzek.
  - Won na fotel i kuś tych głupków swoimi nóżkami ślicznotko, bo zaraz tu będą.
  - Rozkaz!- Zasalutowałam i wróciłam do poprzedniej pozycji. Przez chwilę śmialiśmy się i gadaliśmy o wszystkim i niczym, gdy ponownie otworzyły się drzwi i uderzyły o ścianę z głośnym hukiem, a moich uszu dobiegł niski męski głos.
  - Nooo sieeema chujee!!
  - Axl czekaj szmaciarzu!! - Zamarłam. Przymknęłam oczy i mocniej ścisnęłam kubek, w razie gdyby przyszło by mi na myśl, rzucić się do niego z łzami, albo z pięściami... Albo i z tym i z tym. - Uuu... Cóż tu moje piękne oczy widzą...- Faktycznie, miał piękne oczy.- Takie nóżki miała tylko jedna dziwka jaką znam.- Gotowało się we mnie, ale nie odezwałam się ani słowem. Mocniej zacisnęłam palce na kubku, nie chciałam słuchać obelg, a tym bardziej od niego. Czyjeś dłonie przejechały po mojej łydce, a ja uniosłam nogę uderzając go w szczękę.
  - Jedyną dziwką w tym pomieszczeniu jesteś ty, panie Hudson. - Powiedziałam najbardziej wypranym z uczuć tonem na jak było mnie stać. Wstałam z fotela i uśmiechnęłam się promiennie do Izziego ignorując osłupiałego Slasha.- Dzięki za nocleg Jeff. Gdyby nie ty to pewnie zemdlałabym przed tym Hell Housem. Nigdy więcej nie przyjdę w takie miejsce, choćbym nie wiem jak ufała osobie, z którą mam się spotkać.
  - Nie ma problemu złotko. - Uśmiechnął się zadziornie. Od razu rozgryzł moją grę. -Odprowadziłbym Cię, ale...
  - Rozumiem, nie możesz zostawić mieszkania z tak nieobliczalnej małpą. - Zjechałam mulata zimnym spojrzeniem.- Duff, odprowadzisz mnie? Wole nie łazić po ulicy sama bez spodni. - Chłopak przytaknął, a ja podeszłam pewnym krokiem do kalendarza na ścianie Stradlina. Zapisałam mu mój numer, godzinę i miejsce spotkania na jutrzejszej dacie, po czym puściłam mu oczko i dając jeszcze całusa w policzek Stevenowi, wraz z Duffem wyszłam z godnością ubierając wcześniej buty.

__________
*- przekrztałcony opis z autobiografi Slash'a

17 komentarzy:

  1. Uuuu... No no no.. Kochana, co ja mam Ci napisać.?
    STRADLIN, KURWA, STRADLIN..*-* <-- To po pierwsze..xD
    A po drugie.. Co Ty pierdolisz.?! To jest zajebiste i nie waż się twierdzić inaczej.! Na początku tak jak Liv chciało mi się rzygać, potem widziałam Stradlina oczami Liv, potem razem z Liv tuliłam Stevena, a potem wkurwiałam się z nią i wyzywałam Slasha.! Strasznie przeżywałam ten rozdział, a jeszcze bardziej mi się podobał.! Nie wiem jak jest że stylem czy kuzwa podobnymi rzeczami, bo się na tym wgl nie znam, ale mi się podobało i to baaardzo. I sam pomysł też zajebisty..:D
    Gdzie był Slash, jak Alisson na niego czekała.? No ja się kurwa pytam: gdzie.?! Najpierw ją zaprosił, a teraz co.? Jprdl.. I to niby kobiet nie można zrozumieć..xD Dobrze, że pojawił się Izzy i jeszcze w swej zajebistosci jej nie przeleciał, hahah..<3 Uuu, Duff, jaki bulwers..^^ "Jedyną dziwką w tym pomieszczeniu jesteś ty, panie Hudson" - kocham Liv jeszcze bardziej za ten tekst..;D
    Pisz szybko następny, bo się coraz bardziej wkręcam w akcję..;) Pozdrawiam..;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Huhu.. Ktoś mnie kocha..:D
    Stradlin to jest taki... Nie wiem. Jak np. grał z Gunsami, to nikt na niego w pierwszej chwili pewnie uwagi nie zwrócił, ale jak się go już zauważy to woooooooooo... Wzroku nie można oderwać.. *-* ;D
    I nie ma za co..;)

    OdpowiedzUsuń
  3. zauważyłam niedawno, że wszystkie czytelniczki uwielbiają czytać o Izzym. ja w sumie też. chyba mi też o nim najprzyjemniej się czyta :)

    myślałam, że troszkę opiszesz to co Liv robiła w Hellhouse, bo raczej nie rzygała cały czas na kanapę. później jak wyszła to myślałam, że to Slash jej pomógł, a tu proszę... IZZY *______*
    luuuudzie, chciałabym obudzić się rano, zobaczyć Izzy'ego z gitarą, a potem żeby zrobił mi pyszną kawkę z mlekiem i cukrem <3
    zazdroszczę Liv tego spotkania z przyjaciółmi po latach. powitanie z Popcornem było cudowne :)
    "Przeleciałeś Alisson ty zimnokrwista bestio?!" - umarłam XD

    czekam na kolejny i chciałabym przeczytać coś nowego z "Just ride, baby" :3 zapraszam na nowy rozdział do mnie: http://all-roads-lead-to-hollywood.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  4. hej, przeczytam jutro po południu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurde, to ze mnie chyba wyjątek, bo mnie do Stradlina jakoś nie ciągnie jak wszystkich... Lubię go, ale nie żeby się zachwycać i nie spać po nocach.
    Rozdział bardzo fajny. Dobrze napisany, miło się czyta. Z taką łatwością. Znalazłam dwa błędy, ale nie będę Ci tutaj tego pisać, bo nie o to chodzi. Pewnie przepisywałaś/pisałaś na szybko i nie zauważyłaś. Ja to czasami mam wrażenie jak by mi wszystko z głowy wylatywało i kompletna zacinka. Jeju, jak ja nie na temat piszę.
    Slash mnie wkurzył, bo małpiszon po nią nie przyszedł. Zastanawia mnie skąd Iz się dowiedział po kogo, i w ogóle po cholerę ma przyjść. Rozdział szczerze uważam za jeden z lepszych. Podoba mi się, tylko kurde szkoda że tak mało, bo wiesz, że ja to bym codziennie chciała czytać.

    Ano i mi podeślij tego linka z dni otwartych.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam być szczera?
    Zaczynasz mnie wkurwiać, bo ... czemu, do chuja, twierdzisz, że napisałaś gówno, co? Samokrytyka jest ok, ale bez przesady.

    Dobra, whatever.
    Ochłonę i wyskrobię jakiś komentarz.
    ...
    ...
    Kurwa, wiesz co? Skoro "zjebałaś" ten rozdział, to ja nigdy w życiu nie przeklęłam, serio. Choćby dlatego, że przy nim, podobnie z resztą jak przy każdym jest to coś, co wywołuje u niego swego rodzaju atmosferę, rozumiesz? Aż się czuje te cholerstwo z hellhouse, czy coś, i ... tą całą "nienawiść" do Slasha, bo cóż, zakładam, że coś posuwał, gdy Liv na niego czekała, więc stwierdzenie, że "jest jedyną dziwką", czy coś, jest jak najbardziej trafne, a swoją drogą - rozpierdala. Tak samo to, co powiedział Steven - "Przeleciałeś Alisson ty zimnokrwista bestio?!" - jebłam i nie wstaję!

    Ale oczywiście nie mogę pominąć jednego - tego cholernego przyciągania bliźniaczych wampajerów. I tu mam na myśli Alison i Izzyego, bo ... z opisu wyglądają tak samo, zachowują się i w ogóle wszystko co możliwe i pewnie jak się domyślam coś, cokolwiek to nie będzie, ale COŚ się między nimi zdarzy, nawet jeśli miałby być to tylko durny pocałunek. Pasują do siebie, niezaprzeczalnie, szczególnie po tym, jak Liv przyznała się, że ją do niego ciągnie.

    Ciekawe, nie powiem, aż ... ya know? Teraz mam w głowie ten szajs - "Sweet Caress the ocean blue..." i tak dalej. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ogólnie to nie wiem dlaczego mówisz, że ten rozdział jest beznadziejny - jest genialny, no ogólnie to brakuje mi słów żeby go opisać.
    Slash wyszedł na dupka, który ma sklerozę i podziwiam Alison, no bo kto by wytrzymał w takim miejscu tyle czasu? No a potem znowu wyszedł na dupka, nazywając ją dziwką.
    No i jest Izzy, wszyscy kochamy Izziego, no bo jest tajemniczym, dziwnym, małomównym, szczerym, pisałam, że dziwnym(?) wampirem energetycznym, który jej nie używa.
    Miałam skomentować wczoraj, ale.. zasnęłam. Wróciłam do domu i najzwyczajniej w świecie zasnęłam. Za dużo wampirów energetycznych w moim życiu..
    + jeżeli by cię to zainteresowało, to być może naskrobię coś jutro u siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. cholera jasna! wybacz mi, ze dopiero teraz komentuję. jestem okropna osobą, wiem, ale brak czasu naprawde mi doskwiera, po za tym jestem trochę podłamana więc no.
    rozdział wcale nie jest do dupy kochana@ jak przeczytasz ten co dodałam to wtedy dowiesz sie co to jest rozdział do dupy!
    nie wiem w sumie co napisać, bo Slash mnie wkurzył, naprawdę. ni wiem jak można być tsakim idiota. za to Izzy był zajebisty! miły i taki wgl... inny niż w opowiadaniach,c o mnie cieszy. ;) a teksty Stevena mnie totalnie rozwaliły. you made my day!

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam... 7 marca :P Trochę tak głupio pisać tylko tyle, więc zmuszasz mnie do tego, żebym rozmyślała sobie tutaj w czasami dziwnym i tylko mi znanym kierunku na temat Izziego. Bo Stradlin jest zajebistością i tego nic nie zmieni! :D Uwielbiam tego faceta. Liv pięęęknie olała Slasha. Wcale nie jest mi go żal. Nic, a nic! :P Asz kurde chciałabym, żeby zaczęła kręcić z Jeffem... albo Jeff zaczął zarywać do Liv :)

    OdpowiedzUsuń
  10. JEZU, CZYLI NIE JESTEM ODOSOBNIONA! mnie zazwyczaj gonią chomiki.. :D
    i nie ważne czy się obudze w środku nocy, czy nie i tak wyglądam na takiego zielonego, rozlatującego się ciecia, który chodzi z wyciągniętymi rękami i warczy "MMUUUUUUSK, MUUUUUSK" ;<
    przynajmniej umiesz napisać I'm sorry, ja umiem tylko jeść śniadanie, ściągać, chować się przed sprawdzaniem zadania domowego i przeklinać,
    BOŻE, GDZIE JA SIĘ UCHOWAŁAM ;<

    OdpowiedzUsuń
  11. spoko, spoko. każdy ma przecież życie oprócz blogów. miłop mi to czytać, dziękuję. po za tym tak widze to opwoaidanie, ale coraz mniej mie do niego ciagnie.

    OdpowiedzUsuń
  12. nie chodziło mi o gwałt, ale o zwykły horror ;) ale podoba mi sie twoja interpetacja!

    OdpowiedzUsuń
  13. czy ja już mówiłam jak bardzo kocham to opowiadanie ??
    jak nie -to mówię <3
    bardzo ładny opis ! podoba mi się no bardzo :)
    +nowy u mnie :)
    http://byswag.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. nic sie ie stało. rozumiem to całkowcie, po za tym każdy moze moje notki inaczej interpretować ;)
    w zasadzie ja tak miałam przez całe moje gimnazjum i w liceum njie jest lepiej. ;) zwałszcza, ze ma sie przedmioty scisłe, których niestty na pamiec nie mozesz wykuć jak dat z historii przykładowo. ;) zaczyna mi się też rozszerzneie z wielu przedmiotów wiec pracy jest dużo. aktualnie robie matury z j. angielskiego, a jeszcze tak naprawde nie zaczełam sie porzadnie uczyć. tzn, nie wiziełam sie porzadnie z anaukę! po za tym, przed testami warto zorbić sobie kilka, bedzie sie o wiele lepiej szło i mniej stresu bedzie. powtarzaj sobie też sama, to dobry sposób jest. będę trzymać kciuki! :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej :)

    Po pierwsze, to przepraszam, że dopiero teraz komentuje, ale wcześniej nie było jakoś czasu.
    A po drugie, to chcesz dostać patelnią po głowie? Właśnie niedawno kupiłam sobie taką nową, zajebistą patelnię i sobie myślę, że nie musi być tylko do smażenia i wypróbuję ją na Twojej glowie, bo dlaczego twierdzisz iż napisałaś gówno? Ej, ty chyba naprawdę nie czytałaś jeszcze prawdziwego gówna i teraz masz jakieś złe przekonania! Już Ci pisałam, że się rozwijasz i wdarpujesz się na szczyt, to weź mi to jakiś głupot nie gadaj, bo moja patelnia czeka!

    A teraz do rozdziału. Dobra przeczyytałam "HellHause" i już sobie pomyślałam, chata Gunsów, za kicz, to nie należało do GNR, dlaczego wszyscy się uparli, że tak? No i czytam dalej i nagle doznaje zbawienia, bo napisałaś czym naprawdę było HH, Biografia Slasha jednak też potrafi edukować, haha. Ale dobra, i bardzo się cieszę, że z HH nie zrobiłaś chaty GNR, bo to naprawdę.. zaczyna mnie wkurzać, że jest trochę jakie przekłamanie na ten temat.
    Nie dobry Hudson, wystawił koleżankę. No przecież tak się nie robi. Bo skoro on dał jej tą karteczkę, że ma przyjść, to dlaczego sam się nie zjawił? I do tego, Al jakoś dziwnie się naćpała, właśnie, chyba oparami i Izzy musiał ją cholować do domu. Jakieś to wszystko jest takie pokręcone i nie wiem, co mam o tym myśleć. Ale świat GNR jest zawsze pokręcony.
    Aczkolwiek muszę Ci napisać, że doskonale wyszedł ci taki tajemniczy klimat, kiedy jeszcze nie było wiadomo, że Izzy to Izzy. Ten fragment zanim się przedstawił. Nie no, zajebiste to normalnie było, bo sobie wyobraziłam ten dom, czy mieszkanie, w powitrzu zapach marichuany, ta melodia, wszystko takie tajemnicze i Izzy.. Świetne. :)

    No dobra, to ja czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  16. o Jezu, egzaminy.. polski to tam olać, ale matma.. słitdżizas, czuję się upośledzona na lekcjach, a gdzie tam testy! + dzisiaj pobiłam swój rekord bladości! nie dość, że się nie wyspałam, to jeszcze chyba będę chora i się ze mnie śmiali, że zaczynam prześwitywać :( no i do tego moje przedramiona, które wyglądają jakby ktoś zaatakował mnie kijem do baseballa.. błagam, daj mi święta lub wakacje :(
    oczywiście czekam na rozdział! muszę mieć czym się zachwycać :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Ajć, no to chyba, że tak. To niedługo w sumie. Pewnie pierdzieli, że nie zaśpiewasz, ale zaśpiewasz. Sama parę razy miałam podobne sytuacje...
    Co tam słychać?

    OdpowiedzUsuń