19.04.1979 r.
Co czujemy po stracie bliskiej osoby? Pustkę, która przeszywa nasze serca pozostawiając po sobie jedynie poczucie odrzucenia. Tak właśnie się wtedy czuła. Stałam nad tym grobem długo po rozejściu się żałobników. Nie wiem ile czasu tam straciłam. Dni, może tygodnie. Wisiałam nad tym grobem niczym duch i zastanawiałam się dlaczego. Właśnie teraz, gdy zaczynałam być szczęśliwa. Czym jeszcze życie mi dokopie? Jak bardzo los chce mnie jeszcze upokorzyć?W pewnym momencie poczułam jak ktoś chwyta mnie za ramie. Spojrzałam gniewnie na osobę która odważyła się przerwać moją egzystencję. Intruzem okazała się być wysoki już łysiejący mężczyzna. Wręczył mi białą, dużą i bardzo ciężką kopertę, uśmiechnął się współczująco po czym zniknął między nagrobkami.
Długo wpatrywałam się w to co mi dał. Zastanawiałam się, czy to co jest w środku może mi w jakikolwiek sposób pomóc, lub wręcz przeciwnie. Zastanawiałam się nawet, czy nie ma tam bomby, która mogłaby skrócić męczarnie psychiczną. Heh... Z perspektywy czasu wydaje się to absurdalne.
W środku koperty był list, trochę pieniędzy i klucz. List wyjęłam, a resztę schowałam do torebki. Wraz ze słowami łzy zaczęły powoli spływać po moich policzkach. Mama wyjaśniała tam wszystko. Dlaczego rozstali się z ojcem, o ile mogłam wtedy go tak nazywać. Okazało się, że Angie-moja rodzicielka, zdradziła swojego męża z 20 latkiem! Owszem, była bardzo atrakcyjną kobietą no ale... Był od niej młodszy o 5 lat... Imię i nazwisko tego "szczęściarza"? Na imię miał i nadal ma Mick. Nazwiska nie podam, bo i tak byście nie uwierzyli.
Z wściekłością wcisnęłam kartkę do torebki i biegiem opuściłam cmentarz. Biegłam do banku. Bardzo starego banku, gdzie niektóre skrytki były jeszcze na klucze. Bo klucz z koperty właśnie stamtąd pochodził. Wzięłam cały zarobek mamy. Było tego około 9 tysięcy dolarów + tysiąc z koperty. Następne co zrobiłam to powrót do domu, rezerwacja biletu lotniczego do L.A. Spakowałam wszystko co było dla mnie ważne i niezbędne. Zamknęłam mieszkanie i wyszłam. Teraz tu wróciłam. Mieszkałam tu z moim synem, potem córką i synem, a teraz syn poszedł na studia.
"Przepraszam, że musiałaś tyle przeze mnie wycierpieć. Ale pamiętaj, że bardzo Cię kocham. A gdy odejdę, a nastąpi to niedługo, będę czuwać nad tobą. Gdy tylko będziesz potrzebowała pomocy, spróbuję pomóc. Podobno ludzie którzy przed śmiercią nie zdążyli wszystkiego załatwić tułają się po świecie. Moją niezałatwioną sprawą jest twoje szczęście, więc może gdy w końcu je odzyskasz, ja odzyskam spokój. Kocham Cię.
Mama"
(fragment listu)
Clarissa.
Kurcze... Szczerze mówiąc nie umiem komentować krótkich rozdziałów, przynajmniej nie tak długim komentarzem jak zawsze, bo ... cóż nie często mam taką okazję, ale tu nie o mnie chodzi, a o to co stworzyłaś.
OdpowiedzUsuńAle co mogę powiedzieć? Mama zostawiła jej "w spadku" kasę, więc wyjechała do LA, by zacząć nowe życie, jak podejrzewam nie sama, więc wszystko będzie pięknie, ładnie, zajebiście. :>
To chyba tyle, pozdrawiam i trzymam cię za słowo, że następna część pojawi się za te 2/3 dni. :)
Mick tak? xd
OdpowiedzUsuńmiło tak kase dostać za nic :P
eee... nie ogarniam o co chodzi ale aż musiałam się cofnąć do poprzedniego rozdziału w poszukiwaniu odpowiedzi ale ich nie znalałam hahaha
czemu tak krótko? ja tak nie lubię... zaczne czytac a tu koniec
Kasę za nic? Jej mama umarła, dlatego była na cmentarzu. Niedługo dodam drugi fragment, już w L.A. gdzie ona się spodkałem z. ojcem. Może coś się wyjaśni
OdpowiedzUsuńno wiem że umarła itp ale tu jakiś dziwny przeskok mi się zrobił i nie ogarnęłam bo wyrwałam się z moich lat 70tych które właśnie opisuje
UsuńPrzerwać egzystencję to znaczy pozbawić kogoś życia, chyba chodziło Ci o refleksję.
OdpowiedzUsuńA co to jest 5 lat? Moja mama jest od mojego taty starsza o 7 i jakoś nic złego się nie dzieje, są ze sobą ponad 20 lat.
Czyżby jej ojcem był Jagger?
zaczynam czytać, a tu koniec! ugh! zdradziła z Jaggerem, jeszcze lepiej. młodszy o 5 lat! to już wgl! nie mam nic przeciwko takim związkom, nawet mnie to nie dziwi.. przejrzałam cały internet, teraz mnie nic nie zdziwi, ale owszem,w tamtych czasach.. to mogło dziwić. zresztą, to jej matka była ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na 20 rozdział!
OdpowiedzUsuńhttp://dont-cry-in-november-rain.blogspot.com/
http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/ zapraszam na 15 rozdział Zagubionego Księcia
OdpowiedzUsuńPs: W niedzielę mam dzień na nadrabianie zaległosci, wiec na pewno wpadnę tu z komentarzem.
Kto kogo pocałował? Bo jakoś tak za bardzo nie jarzę.
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział na: nightrain-to-sunset-strip.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNowy na: road-to-linkoln-park.blogspot.com
OdpowiedzUsuńHej :)
OdpowiedzUsuńDobra, obiecałam to jestem.
Tylko teraz nie ogarniam, który rok jest w opowiadaniu. Bo ostanio to chyba był 70 któryś, a teraz? Mam wrażenie, że Alis jest juz dorosła kobieta, chyba, ze czegoś tam nie pojechał z tymi dziecmi. Ale dobra, nie ważne.
Mick? Kojarzy mi się tylko z jednym. Mick, Angie, Bowie. Naprawdę kojarzy mi się tylko z jednym Mickiem, padło tu już w komantarzach jego nazwisko, to nie będę się powtarzała, ha.
Taki smutny był ten rozdział. Jestem po drugim smunym rozdziale i zaraz zacznę płakać. Ah, u mnie pogrzeb, u Ciebie pogrzeb. Dobra, widać, że wszystkich jakoś tak ogrnęła przygnębiająca atmosfera.
Dobrze by bylo, jakbys na początku rozdziału pisała daty :D Tak będzie łatwiej ogrnąć.
OdpowiedzUsuńNa podpis nie zwróciłam uwagi, ale taraz już będe zwrcała :D
OdpowiedzUsuńNo co ty.. ciągle to samo. Wiesz? Głowny porblem to jest taki, że ja mieszkam na wsi. A na takiej wsi, to każdy nastolatek się zan, bo innaczej sie nie da. No i to nie są nawet moi tam przyjaciele, czy też koledzy. Po prostu zanjomi, których spotyka się na ulicy, z którymi się chodziło do szkoły itp. No jakbym mieszkała w mieście, to by pewnie dość szybko sie to rozeszło, ale tu tak nie ma łatwo. Mam wrażenie, że po prostu pewna grupka osób chce mnie zlinczować za tego bloga. Ostatnio szłam z mamą do sklepu, napotkalismy pewne osoby i nawet przy mojej mamie coś tam zaczęli gadać. Mama sie mnie pyta o co chodzi, a ja szybko obróciłam to w żart "A nie widzisz, ze tu jak w Dalczego ja?" No ale.. teraz tak sobie myśle, to naprawdę zaczyna się robic z tego sytułacja z dlaczego ja, albo trudne sprawy. Eh.. bede miała jeszcze przesrane długi czas.
I wiem, że mi napiszesz, ze mam się nie przejmować, ale.. ja bym chciała po prostu ze spokojem wyjść sobie na ulice, aby nikt do mnie nie gadał i aby przy rodzicach mnie nie zaczepali.
Nowy rozdział na http://jackdanielsbrownstonemuzykagunsi.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTwój przeczytam później..<3
omdż! Śmierć, zdrada ojca, koniec! Króciutko kochana, za krótko!
OdpowiedzUsuńi powiem ci, że też zaczęły mi się ferie i tez będę pisać.
więc czekam aż ty coś napiszesz, a tymczasem wbijaj do mnie na kolejny rozdział;)
http://byswag.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńu mnie nowy.
hmm. rozumiem, że ona wyjechała do LA, a potem wróciła do rodzinnego miasta i mieszkała w nim ze swoimi dziećmi, tak?
OdpowiedzUsuńfragment listu bardzo mi się podobał, ale głupio jest pisać coś takiego, jeśli napisał go ktoś dla bliskiej osoby i ten ktoś już nie żyje... (chociaż to tylko fikcja literacka).
ok, wiesz, nie wiem co napisać, bo króciutko, także lecę teraz do drugiej części. :)